Zdrowiej - forum medycyny naturalnej i alternatywnej

Pełna wersja: Obłączki
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
A jak już o eksperymentach piszemy, jest jeszcze jedna rzecz, którą od zawsze chciałem wypróbować. Olej MCT. Jednego tylko się boję, że będzie miał ten sam zapach co olej kokosowy, którym kiedyś się dość poważnie zatrułem, MCT robią często z oleju kokosowego. Od tamtej pory cofa mnie na samo wspomnienie tego zapachu, przy czym zwykły olej kokosowy czy same kokosy są OK, tylko rafinowany... brrr. Oni to nawet w proszku sprzedają. Może jednak zamówię, razem z cysteiną, dla odmiany w kapsułkach. Kosztuje raptem 20% więcej, a wygoda jest nieporównywalna, powinienem cysteinę brać regularnie a nie robię tego, bo odrzuca mnie smak rozpuszczonej w wodzie.
Z tym olejem MCT to takie coś jest

Te kilkanaście lat temu myślałem, że objawy mam od candida, bo wszyscy o tym wtedy gadali. Potem zmądrzałem i już wiedziałem, że to ściema. Ale potem zmądrzałem jeszcze bardziej.

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/32739746/

Pamiętam ktoś podrzucił mi też jakiś opis próby klinicznej na ludziach, gdzie eliminacja candida wyleczyła zaburzenia lękowe czy nawet ataki paniki. A może tam było, że chorzy mieli tej candida o wiele więcej w jelitach, już nie pamiętam. Tak czy tak coś na rzeczy było.

Są też jakieś tego typu doniesienia, ale to akurat ma niewielką wartość, wklejam dla porządku

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/23784606/

i jeszcze to

https://www.nature.com/articles/npjschz201618

tu piszą, że jest dużo więcej candida w jelitach osób, które mają łojotokowe zapalenie skóry głowy, coś podobnego też mam od jakiegoś czasu

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/2533189/

Olej kokosowy zawiera kwasy 8:0 i 10:0, ale zawiera ich bardzo niewiele, MCT ma ich dziesiątki razy więcej. A to właśnie one odpowiadają za zwalczanie candida

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/28922057/

tu nawet miały wyższą skuteczność od standardowo przepisywanych ciężkich leków przeciwgrzybiczych

https://www.bmbtrj.org/article.asp?issn=...last=Akula

Ogólnie te kwasy tłuszczowe dość ładnie regulują florę jelitową, a ja mam to rozwalone dietą złożoną w dużej mierze z cukru.

Dodatkowo MCT działa nootropowo (zwiększa sprawność umysłową), pomaga w nadciśnieniu czy w cukrzycy.

No i dodatkowo, candida mogą produkować... serotoninę. A serotonina produkowana w nadmiarze w jelitach może powodować objaw Terry'ego. Co prawda od "może" a "powoduje" jest bardzo daleka droga, "może" się okazać, że potrzeba dziesiątki tysięcy razy większego stężenia, by taki efekt wywołać, no ale stężeń nie znam, tego nie badali, podali tylko suche fakty o zdolności syntezy.

Chyba jednak wydam te 20 zł, bo tyle kosztuje 200 gramów w proszku.
Tak w ogóle tłumaczę moje wpisy blogowe na angielski, na takie coś trafiłem

https://naturalneleczenie.com.pl/2015/07/13/pasozyty/

Dość ciekawa sprawa, bo widać dość jasno, że całkiem sporo chorób, które leczy się tonami specyfików łagodzących objawy, ma swoje źródło w różnego rodzaju infekcjach. Stwardnienie rozsiane jest wywołane wirusem mononukleozy, rak szyjki macicy wirusem brodawczaka, reumatoidalne zapalenie stawów ma swój początek w jakiejś infekcji przewodu pokarmowego specyficzną bakterią. Udawało się wywołać u myszy depresję, przeszczepiając jej bakterie z jelita myszy chorej, a potem wyleczyć niszcząc te bakterie i przeszczepiając "normalne". Podobnie wywołano i opanowano u zwierząt otyłość.

Ile jeszcze chorób zależy od tego, że ma się jakiegoś nieproszonego gościa gdzieś w jelitach, zmieniającego to, w jaki sposób nasz organizm działa na tych najgłębszych poziomach? Albo że takiego gościa miało się kiedyś, co przestawiło sposób reakcji naszego systemu odpornościowego?

Jakiś czas temu wrzucałem badanie, w którym suplementacja betainą sprawiła, że zwierzętom zmieniła się osobowość, z "uległych", można powiedzieć depresyjnych, stały się istotami walczącymi o swoje, pełnymi energii. Przyczyną była zmiana składu flory jelitowej.

https://naturalneleczenie.com.pl/2021/07...nic-zycie/

Dawno, dawno temu podejrzewałem, że moje problemy, które pojawiły się dość nagle i z szeregiem objawów, które ciężko wyjaśnić "nerwicami", wiązały się właśnie z jakąś przewlekłą infekcją jelit, jak że wśród objawów były między innymi rozwolnienia i stany podgorączkowe. Potem nabrałem wiedzy i zobaczyłem, ile jest możliwych przyczyn takich symptomów.

Kurcze no, flora jelitowa to BARDZO obiecujące pole, ale ani tego nie da się zbadać jakimś rozsądnym testem, ani nie ma też jakiegoś prostego, łatwego sposobu korekty. Jeśli ktoś ma dientamoeba fragilis, to wykryje to tylko testem na tego konkretnie pasożyta, czego w Polsce chyba w ogóle się nie zrobi w wiarygodnym laboratorium, a nawet jak będzie diagnoza, to leczenie wymaga stosowania dość ciężkich farmaceutyków.

Z kolei takie rzeczy jak przerost flory jelita cienkiego zazwyczaj mają swoje przyczyny, które powinno się "leczyć", na przykład niedoczynność tarczycy, albo nawet głupia infekcja helicobacter.

Czy ja rok temu robiłem coś, co mogło wpłynąć na florę jelitową? Bo w 2010 lat temu jadłem większe dawki czosnku, co zaznaczyłem w którymś wpisie. Z rzeczy które robiłem rok temu, DAA dość mocno wpływa na florę jelitową, HMB jest nawet rozważane jako lek mający regulować wpływ bakterii jelitowych na pacjenta:

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/31167080/

Nic mądrego tu nie wymyślę, jeśli o mój przypadek chodzi, ale kurcze no, chciałbym mieć dostęp do jakiegoś małego wydziału na jakimś instytucie i móc przeprowadzić badania na grupach pacjentów. Jestem pewien, że jakby iść w tę stronę, byłby przełom w leczeniu przynajmniej kilku chronicznych chorób. Może takie na przykład reumatoidalne zapalenie stawów zniknie, gdy zmieni się skład flory jelitowej? Ono zaczyna się od infekcji, ale czy trwa dlatego, że te bakterie dalej w jelitach siedzą, czy może z powodu wywołania reakcji autoimmunologicznej utrzymującej się po tym, jak bakteria zniknie?
O, coś, co pasowałoby do tego artykułu o witaminie A i nerwicy. Ale tym razem chodzi o witaminę E

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/614591/

jej niedobór sprawił, że u zwierząt błona komórkowa krwinek przepuszczała 2,5 razy więcej potasu, jeśli dobrze rozumiem. Ma to prawdopodobnie związek z uszkodzeniem błony komórkowej przez wolne rodniki.

Może gdzieś też w tym kierunku powinno się iść z nerwicami? Magnez i wapń to jedna sprawa, ale w nerwicach bardzo dużą rolę odgrywa właśnie potas. Nerwicowcy (i osoby z depresją) mają kilka razy wyższy poziom stresu oksydacyjnego, może ich komórki tracą potas, nawet pomimo suplementacji? Może mają objawy niedoboru w komórkach nerwowych, pomimo tego, że poziom we krwi będzie dobry? Może właściwym sposobem będzie równoczesne zbicie stresu oksydacyjnego oraz uzupełnienie potasu, by mógł wniknąć do wnętrza komórek?

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/18466657/

tutaj "leczono" depresję i stany lękowe zmniejszając sód, a zwiększając potas w diecie, problem w tym, że taka dieta od razu będzie bogatsza w setkę innych witamin i minerałów.

No i mamy jeszcze historię wiktoriimarii, której odrosły obłączki między innymi po potasie (właśnie, odrosły? są większe niż ostatnio?), ale tam też była wyleczona cukrzyca i całkowita zmiana środowiska, więc ciężko oceniać, czy akurat on miał jakieś znaczenie.

Dziś z samych supli wziąłem 4 gramy potasu, ciśnienie skurczowe w stosunku do ostatniego pomiaru spadło mi o 32 punkty i pierwszy raz od dawna było w normie, rozkurczowe jak jeszcze o 3 by spadło to też byłoby w oficjalnej normie.
Tak teraz myślę, czy te wszystkie tężyczki utajone, które niektórzy lekarze LATAMI leczą pacjentom, chociaż w teorii to powinno zająć kilkanaście dni, nie są właśnie wynikiem tego typu zależności? Zaburzeń elektrolitów, jasne, bo tężyczka to wywalone poza normę elektrolity, ale może praprzyczyną jest rozwalenie błon komórkowych przez wolne rodniki? Może dlatego uzupełnianie niedoborów elektrolitów nic nie daje i tężyczka nie znika, bo błony komórkowe dalej są nieszczelne i elektrolity przelatują przez nie jak przez dziurawe sito?

Może objaw Terry'ego też częściowo chociaż bierze się własnie z tego? Jak mi się pojawił, miałem jednocześnie wszystkie objawy tężyczki jakie tylko są, to było po kilku dosłownie miesiącach rozwolnień, co bardzo mocno wypłukuje potas z organizmu.

To wszystko hipotezy, ale bardzo znaczące, jeśli miałyby się potwierdzić, to byłaby to rewolucja w leczeniu zaburzeń nerwicowych.
Tak sobie czytam o PABA (wyskoczyło mi w jakimś wyszukiwaniu i się na tym zawiesiłem), niby nie witamina, ale jednak jak tego poziom spadnie, to coś tam się dzieje w organizmie. A spada przy zaburzeniach flory jelitowej. Robili próby kliniczne, gdzie stosowanie tego powodowało, że ludziom którzy przedwcześnie osiwieli, wracał kolor włosów. Leczył niektóre formy tocznia układowego.

https://jamanetwork.com/journals/jamaint...act/558150

tu wyszło, że PABA może leczyć reumatoidalne zapalenie stawów, ale ponieważ nie da się tego opatentować, zostawili jak jest.

https://ascpt.onlinelibrary.wiley.com/do...25part1588

a tu że w jakimś stopniu PABA jest związany z marskością wątroby, w sensie w chorobie mocno spada jego poziom

Mam to, kupione w zamierzchłej przeszłości, już jest chyba pełnoletnie. Nawet nie wiadomo, czy jest tam w ogóle jeszcze substancja aktywna. Co mi szkodzi, spróbuję brać przez jakiś czas.
Obłączki bez zmian, wygląd paznokci bez zmian, objaw Terry'ego dalej wyraźniejszy niż był przed rozpoczęciem zabawy z witaminami A, E, ogórecznikiem i jodem. Jak to wygląda teraz:

Co staram się mocno pilnować:

- 370 IU witaminy E
- 25k IU (jedna tabletka) witaminy A
- 1 tabletka luteiny z zeaksantyną
- 25 mg DHEA
- od wczoraj 500 mg PABA (może być przeterminowany)
- 3-4 gramy potasu rozbite na porcje

Czego nie pilnuję zbyt dokładnie:

- za pamięci cynk
- czasem witamina C, ile się sypnie
- czasem kilka tabletek b complex
- czasem magnez
- za pamięci diosmina

Do tego:

- niedługo w paczkomacie znajdzie się MTC

Dodatkowo biorę w małych dawkach, zazwyczaj poniżej 100% zapotrzebowania rzeczy, które brałem przez ostatnie lata i które każdy powinien czasem brać, takie jak lit czy bor, dodatkowo biorę czasem rzeczy, które każdy na diecie wege powinien uzupełniać, czyli niewielkie dawki tauryny, kreatyny, karnityny czy witaminy B12.

Dalej mam dietę bez zbyt dużej ilości cukru, dalej trzymam się z daleka od chondroityny, glukozaminy, ogórecznika, jodu, selenu i całej reszty, na wypadek, gdyby któraś z tych rzeczy odpowiadała za objaw Terry'ego. Dalej nie chciało mi się iść i kupić lukrecji.

Dalej nie ruszyłem aspiryny, melatoniny i hormonu tarczycy, który leży w szafie.
Z innej beczki ile czasu organizm się wysyca witamina b1 w dawce 100mg?w sumie to biorę benfogamma?
Teoretycznie samo wysycenie powinno zająć kilka dni, ale utrzymywanie bardzo wysokiego poziomu we krwi może być korzystne, jeśli chodzi o na przykład regenerację uszkodzeń wywołanych niedoborem. Są też choroby, gdzie po prostu opłaca się trzymać wysoki poziom.
U Mnie oblaczki widoczne na jednej ręce na 4 palcach na drugiej na 3.ladne wyraźne, ale ostatnio nie rosną Big Grin z ciekawych rzeczy cały zeszły rok nie mogłem przytyć do 70 kg ważyłem 66-67 kg. A po 2 tygodniach suplementacji albo b1 albo cynku. Przytyłem 3 kg w 2 tygodnie jedząc cały czas tak samo. Ciekawe czy to nie świadczyło trochę o niedoborze jednej z tych rzeczy.