Zdrowiej - forum medycyny naturalnej i alternatywnej

Pełna wersja: Obłączki
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Też miałem kiedyś jazdy po MSM, dałeś mi wtedy radę, by brać to rano i pomogło.
Brałem parę lat temu MSM. Zadziałało genialnie na bóle stawów, ale również nie mogłem wtedy spać.
No tak, ale mi chodzi o ustalenie mechanizmu, bo to daje wgląd w organizm, a może nawet pozwoli ustalić mechanizm zaniku / wzrostu obłączków.

Bo to przecież nie może być na przykład pompa wapniowo - potasowa, ona ma wpływ na drobne naczynka krwionośne, mogłaby odpowiadać na przykład za objaw Terry'ego, albo za problemy z pamięcią i koncentracją. Obłączki nie zależą od samego przepływu krwi.

Metylacja to bardzo obiecujący kierunek, jako że wpływa to na każdą komórkę w organizmie, regulując między innymi ich wzrost czy podział. Mamy też post tego gościa z forum phoenixrising, któremu po zestawie na poprawę sprawności cyklu metylacji zaczęły rosnąć obłączki, a także dziesiątki już chyba doniesień o tym, że rosły po uzupełnieniu niedoboru B12, co też wpływa właśnie na ten cykl. Z drugiej strony, suple docelowo pod to niewiele u mnie zmieniły, są też zdjęcia paznokci ludzi z naprawdę dużym niedoborem B12, gdzie metylacja nie bardzo mogła w ogóle funkcjonować, a obłączki były obecne.

Może są tu jakieś zazębiające się ze sobą rzeczy? Powiedzmy, chroniczny niedobór wapnia blokuje jakieś procesy, które wymagają również sprawnego przebiegu procesów metylacji, żeby mogły się na nowo uruchomić, albo coś w tym stylu? Obłączki nie mogą zależeć od jakiegoś jednego niedoboru, ale mogą od jednego procesu, tylko że ten jeden proces może zależeć od kilku różnych rzeczy.

Kurcze... nie mam dokładnego zapisu z 2010, nie mam z 2020, a w 2021 była bardzo delikatna poprawa pamięci i koncentracji, ale nie było powrotu obłączków. Mogę zgadywać, że to była jakaś kombinacja rzeczy, które robiłem, ale to może działać na kilka miesięcy wstecz, przykładowo raz uzupełniona B12 trzyma się nawet pół roku, jeśli używa się wystarczająco dużych dawek.

Najważniejsze pytanie, czy w ogóle w moim konkretnie przypadku można mówić o tym, że obłączki odrosną po interwencji dietetycznej? Z jednej strony, gdyby miały odrosnąć po jakimś suplu, pewnie dawno by to się stało, bo testowałem już chyba wszystko, co istnieje, z drugiej, ludzie z depresją mogą przez kilkanaście lat nie mieć obłączków, póki się nie wyleczą, a wtedy im odrastają. No i faktem jest, że miałem okresy, gdy mi odrastały.

Póki co trzymam się wapnia i miedzi, przy okazji dorzucając niacynę i resztę rzeczy, o których pisałem. I cysteinę. Wapń wydaje się obiecujący, bo to jest coś, czego faktycznie mam w diecie mało i ten niedobór utrzymuje się przez kilkanaście ostatnich lat. Jeśli taki niedobór zablokował przyswajanie miedzi...

Samopoczucie dalej bardzo dobre, z nauką nie jest aż tak dobrze, jak wtedy, gdy brałem piracetam, ale jest dobrze. Dalej czuję jakąś taką lekkość ruchu, coś jakby szło się w wodzie i nagle wyszło na brzeg, tylko oczywiście nie aż tak silnie. I pojawiło się po napchaniu "pod korek" cysteiną.
W ogóle to nie wiem, kiedy ten piracetam zacząć. Jest jakaś niby poprawa funkcji poznawczych, ale tu też nie można być pewnym, czy to nie po prostu efekt treningu na pianinie, gram lepiej bo gram więcej. Dlatego zresztą zawsze za "ostateczny wskaźnik" uważałem obłączki, szybkość biegu czy łatwość gry na instrumencie mogą się zmieniać skokowo nawet u całkowicie zdrowych ludzi, tak czasem jest, że w pewnym momencie następuje silna poprawa wyników. Nie wiem, z czym wiązać te dni, gdy czuję lekkość ruchu, ale podejrzewam, że to może być czosnek, który potrafi bardzo mocno i bardzo szybko poprawić przepływ krwi w drobnych naczynkach. Jeśli tak, to możliwe, że całość lepszego samopoczucia to efekt tej poprawy krążenia, ewentualnie bakopa wpływa na pamięć i koncentrację.

Piracetam ma kilka działań, które mogą wyjaśniać, czemu po nim obłączki zaczęły rosnąć

- ułatwia przepływ krwinek przez drobne naczynka, uelastyczniając błony erytrocytów (łatwiej się przeciskają), mocno zwiększając ukrwienie tkanek, do których krew nie dociera zbyt łatwo
- reguluje działanie pompy wapniowo potasowej, tej odpowiedzialnej za obkurcz drobnych naczynek
- zwiększa gęstość mitochondriów, jeśli jest ona zbyt mała
- zwiększa aktywność układu przywspółczulnego

Jego pozostałe efekty nie powinny w ogóle wpływać na paznokcie, ale te cztery owszem.

Kurcze no... obkurcz naczynek i ta nieszczęsna pompa wydaje się najbardziej obiecująca, z uwagi na "objaw Terry'ego", który z dużym prawdopodobieństwem zależy własnie od niej. Tu poprawa powinna być po czosnku, bo w badaniu klinicznym jego "suplementacja" pozwoliła cofnąć zaburzenia obwodowego układu krążenia w marskości wątroby, choroby, gdzie objaw Terry'ego występuje najsilniej i najczęściej. Zresztą na pewno to zbyt mocno upraszczam, sprowadzając zjawisko do jednego mechanizmu, ale tez nie jestem jakimś profesorem biologii, tylko gościem prowadzącym forum i bloga dla autystów.

Uderzenie piracetamem na pewno mocno mi pomoże też ogólnie w życiu, ale raczej utrudni szukanie przyczyny zarówno objawu Terry'ego, jak i zaniku obłączków. Załóżmy, że obłączki się pojawią, objaw zniknie... niby mogę brać piracetam do końca życia, ale raz, że nie wiadomo, jakie to ma skutki uboczne przy tak długotrwałym stosowaniu, dwa, że drogie, a trzy, jeśli istnieje jakaś przyczyna, to jedynie ją zamaskuję i ona dalej będzie sobie trwała w najlepsze, gdzieś tam głęboko. To jak branie leków przeciwgorączkowych przy gruźlicy, przez jakiś czas człowiek czuje się lepiej, ale choroba się rozwija.

No nic, póki co nie ma żadnych negatywnych objawów po wapniu, czyli strategia niskich dawek pod osłoną potasu się sprawdza. Miałem do wapnia chyba dwa podejścia i musiałem rezygnować, z powodu skutków ubocznych. Zresztą sama nazwa, pompa wapniowo potasowa, nic tylko brać wapń i potas.
Szukam tego badania, gdzie ludziom z marskością dawali czosnek, nie dodaję do zakładek takich rzeczy i potem mam problem

Ale szukając, znalazłem w wynikach takie zdanie:

"Znowu po tym, jak zeżarłem czosnek w formie naturalnej, zamiast tabletkowej, czuję jakąś lekkość w nogach i jasność myśli. Może przypadek, a może nie, może sobie wmawiam, może to BCAA które zjadłem w dużych dawkach, ale to już chyba któryś raz się po czosnku powtarza."

Czyli dobrze podejrzewałem, to czosnek. No i jeszcze można BCAA podejrzewać, to ma to samo działanie co HMB, które też jakoś tuż przed tym wrażeniem lekkości zeżarłem. Chociaż... nie, czułem to już kilka dni wcześniej.

O, mam

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2852224/

Słowem tam nie wspominają o calcium potassium channels, wszystko kręci się wokół tlenków azotu, no ale oni tam tylko sobie próbują zgadywać. Fakt pozostaje faktem, czosnek bardzo mocno cofa zmiany w układzie krążenia w marskości wątroby.

Jest jeszcze taka opcja, że może regulować florę jelitową, przykładowo zabijając bakterie, które odpowiadają za produkcję kwasu D-mlekowego. Wysoka produkcja tego kwasu to jeden z mechanizmów zespołu przewlekłego zmęczenia.

Nie no dobra, jedna rzecz jest pewna. Czosnek bardzo mocno mi pomaga, niemal na pewno poprzez mechanizm regulacji przepływu krwi. Dziś już nie mam siły, ale może jutro przekopię się przez stare wpisy, gdzieś tam wyłapałem, że w marskości jest ta zmiana aktywności kanałów, a w innym badaniu wyszło, że czosnek obniża ciśnienie krwi właśnie poprzez ich regulację.

Pamiętać o wapniu, trzymać się go przez miesiąc czy dwa, ale nie przekraczać 600 mg z suplementów. Brać czosnek, bo on może wymusić na organizmie adaptację do pozytywnych zmian w układzie krążenia i utrwalić je. Jak dość szybko nie będzie poprawy, piracetam. Jak będzie, też piracetam, bo już będę miał namierzoną prawdopodobną przyczynę.
tomakin napisał(a):a w innym badaniu wyszło, że czosnek obniża ciśnienie krwi właśnie poprzez ich regulację
A na stronie o nadciśnieniu ani słowa o czosnku i dlatego myślałem, że czosnek kiepsko działa.
O, czosnek z ostrovitu jeszcze mogę przetestować, w sensie, po tym z olimpu nie czułem poprawy, ale ten z ostrovitu jest tańszy, 15 zł za 90 kapsułek. Odpowiada to 90 gramom surowego czosnku, to jednak cholernie drogo wychodzi, musiałbym z 10 kapsułek dziennie brać albo i więcej, żeby mieć dawkę jaka jest w tym, co kładę na kanapki.

A może suszony? Ile to wychodzi... 20 zł za kilogram? On traci nawet połowę allicyny w trakcie suszenia, ale też odpada woda, więc w efekcie końcowym ma jej nawet 2 razy więcej w jednym gramie. Nie dość, że wychodzi 2 razy taniej od surowego (i 20 razy taniej od kapsułkowanego), to na dodatek może okazać się, że da się go normalnie jeść, bo surowy to jednak wyzwanie kulinarne.
Przy okazji mam pytanie: jaki najlepsza (i najtańsza) forma magnezu do suplementacji? Najczęściej brałem cytrynian magnezu z Ostrovitu, bo ufam, że to sprawdzony producent.
Ja kupuję mleczan w tabletkach z przecen, bo to można złotówkę za opakowanie wyłapać. Bez przeceny też 5 zł chyba najtańsze. Mleczany, cytryniany, byle nie tlenki, węglany też chyba nie są za dobre.
No i zobaczymy, jak się sprawi czosnek granulowany. Normalnie mógłbym za wykrywacz allicyny robić, żrę czosnek kapsułkowany i zero efektu, zeżrę zwykły i jest efekt. 55 gramów Kamis za 3,5 zł.

Pamiętam kiedyż nażarłem się D3 i zagryzłem wapniem, bo mnie jakaś grypa łapała czy coś. W efekcie nie tylko praktycznie nie spałem 3 noce pod rząd, to na dodatek miałem tak pospinane mięśnie, że skończyło się poważną kontuzją od zwykłego leżenia i przewracania się z boku na bok. Nawet jak macałem się po bickach czy barkach, były napięte, takie coś sprawia, że przy każdym ruchu przyczep jest szarpany. I właśnie ta sama kontuzja mi się odnowiła, póki siedzę nieruchomo jest OK, ale wystarczy że chcę np napić się czegoś, próbuję podnieść szklankę do ust... jak kładę się do łóżka albo wstaję, muszę ruch planować na raty, żeby nie obciążyć tego, co boli.