Czytam w jaki sposób piracetam może powodować bezsenność, na reddicie sugerują, że to właśnie niski poziom choliny może być problemem, piracetam bardzo mocno cholinę zużywa.
Jem jej sporo, ale czy wystarczająco? Jeśli cholina jest u mnie problemem, to nawet bardzo duże dawki mogą być niewystarczające, jeśli piracetam będzie ją zużywał.
Piracetam podobno zwiększa działanie kofeiny.
Kurcze no, lepszy sen po żelazie to było błogosławieństwo, a teraz problem wraca. Są opisy "cudownego" wyleczenia bezsenności, tutaj trwającej 15 lat, dzięki cholinie
https://www.reddit.com/r/insomnia/commen..._insomnia/
ale są też przypadki, gdy ludzie po niej nie mogli spać. I to znacznie częstsze.
bardzo dużo piszą o tym, że piracetam może powodować bezsenność poprzez aktywację histaminy. I to by się zgadzało z remontami, które robię, gdzie histaminy mam całkiem sporo przez te wszystkie kurze i pleśnie, niezależnie od piracetamu.
Oczywiście aldosteron.
No i wszyscy polecają melatoninę. Jeszcze parę dni glukozaminy + chondroityny i spróbuję z melatoniną.
gdzieś tutaj jest jakiś związek, to, że bardzo silnie reaguję na piracetam, to, że nie mogę spać po magnezie, to, że tryptofan wywołuje u mnie bezsenność, że podobnie działa inozytol. Pierwsze jeszcze ujdzie, ale trzy następne to całkowita odwrotność tego, jak powinno być. Te trzy reakcje można pewnie powiązać w całość i wyciągnąć wniosek, który pozwoliłby postawić diagnozę i wprowadzić skuteczną terapię.
A ogólnie to powoli, w miarę wolnego czasu, przebijam się przez kompletny mini-remont sypialni. Gigantyczny stos obciążeń do treningu to wielka hodowla roztoczy, tam pomiędzy nimi jest warstwa kurzu na pół centymetra, a to nie do ruszenia przy sprzątaniu, ze 100 kg to wszystko razem waży i jest poskładanej jedno na drugim jak wieżyczka w tetrisie, a co gorsza razem z nimi są stojaki pod sztangę, które są po prostu diabelnie niewygodne do przenoszenia. Poleci to wszystko pod ścianę, z daleka od szafy i przejścia, obok ławeczki do treningu, ułożone w sposób umożliwiający odkurzanie. Wszystkie suple wylądują w 3 zamykanych na pokrywę pudełkach, a te, których nie planuję dotknąć przez następny rok, w szafie w szczelnych workach. Znika tapeta, będzie zastępowana farbą lateksową. Dziś zdarłem ze wszystkich miejsc, gdzie jechało grzybem. Znikły wszystkie książki, wszystkie leżące luzem papiery. Głupio to pewnie brzmi, wielkie halo robię ze sprzątania, ale to są rzeczy, które latami czekały na jakiś zastrzyk energii, który pozwoli się za to zabrać, a kurz i roztocza dodatkowo zabierały mi resztki energii, powiększając "ego depletion".
Eh, w ferworze sprzątania chyba wywaliłem na śmietnik cynk, który kupiłem rok temu, 150 tabletek. Nie mogę tego cholerstwa znaleźć, gdzieś kojarzę że leżało, brązowa buteleczka...