Zdrowiej - forum medycyny naturalnej i alternatywnej

Pełna wersja: Obłączki
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Kurde kakao jednak nie działa.
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC9170467/
A myślałem, że jak zjadam dwie kostki czekolady gorzkiej 80% każdego wieczoru, to jakiś minimalny pozytywny wpływ na zdrowie to ma.
80 mg epikatechiny (o ile dobrze to spolszczyłem), czyli odpowiednik 100 gramów ciemnej czekolady. 2 kostki to wartość nieistotna statystycznie.

Poza tym masz tam jak byk napisane, że zmniejszył odsetek zgonów o 27%.

Przypomniał mi się ziom z eve online, tzn ziom... gość chyba z 60 lat miał. Przeczytał gdzieś, że bodajże ananas zmniejsza ryzyko zawału czy coś, więc olał wszystkie możliwe zalecenia dietetyczne, zdrowy tryb życia etc, bo przecież zjadał dziennie kawałeczek ananasa.

Jak tak na poważnie chcesz sobie poprawić zdrowie suplami, to bierz kilka najbardziej obiecujących, 5 czy nawet 10. Raz, że większa szansa trafić na coś fajnego, co akurat na Twój organizm zadziała, dwa, jest szansa na efekt synergii.

U mnie znowu lekka poprawa stanu skóry głowy, kminię, czy to jakoś może się na inne rzeczy przekładać. Czy naprawiając objawy tego zapalenia wpłynę na samopoczucie, pamięć, krążenie? Czy może po prostu mam alergię na produkty przemiany pewnego drożdżaka, bo tak najczęściej tłumaczy się tego typu zapalenie skóry głowy jak u mnie? Jeśli jednak poprawa jest po mieszance cynku i B6, albo po omega 6, to może mam organizm wyjałowiony z tych rzeczy i suplementacja mocno zmieni wiele aspektów zdrowia? No i sama estetyka, sporo łupieżu i ciągle swędzący łeb nie należą do rzeczy przyjemnych.

Z piracetamem ciężko wyczuć, czy jest w ogóle jakiś wyraźny efekt, może jest, ale się już do niego przyzwyczaiłem? Obłączek znowu jakby większy. Jak pojawi się coś na lewej ręce, to będę mógł ogłosić połowiczne zwycięstwo. Połowiczne, bo dalej nie będzie wiadomo, w jaki sposób piracetam zadziałał. I jeszcze będę miał rozkminę, czy to nie witamina B6, chociaż ją za krótko biorę, obłączek nie rośnie w 3-4 dni.
No nie, odkąd biorę piracetam, jest źle ze snem. Coś namieszał. Może jednak jak na longecity pisali, chodzi o wapń? Niby magnez powoduje bezsenność poprzez obniżanie wapnia, chociaż tu też są różne hipotezy.
Dobra, podsumowanie co aktualnie biorę, bo znowu będę szukał. W ogóle mógłbym jakieś hasło mieć, które bym wpisywał w treści za każdym razem, jak robię taką rozpiskę.

1. podstawa

- piracetam, 2400 mg w 2 porcjach po 1200
- cholina, jem więcej jajek, czasem cholinę w proszku
- od dziś więcej wapnia
- w miarę pamięci potas
- osłonowo karnitynę i kwas alfa liponowy, także żeby patrz punkt 2

2. próba znalezienia co odpowiadało za zanik objawu Terry'ego jakiś czas temu

- ostatni punkt z poprzedniej listy jest też do tego
- glukozamina i resztka chondroityny
- kurkumina
- teanina

3. Sprawdzenie, czy B6 odpowiada za problemy ze skórą głowy

- B6
- cynk
- olej sezamowy

I tyle, reszta rzeczy jak już, to pojawia się bardzo nieregularnie, teraz np wziąłem chrom i kreatynę
https://imgur.com/a/tnZmy93

jesteś piękny ławeczku, kocham cię!

(kurde z jakiego to mema tekst...)
...no kurde, rosną! Jednak pojawia się też na serdecznym, ledwo bo ledwo, ale wyłazi.

2010 - poprawa po tym, jak zacząłem żreć megadawki choliny oraz do tego różne dziwne rzeczy, w tym żeńszeń, mocno oddziałujący na acetylocholinę. Testowałem potem jedno i drugie, ale nigdy razem, bo nie za bardzo ogarniałem tę zależność.

https://www.spandidos-publications.com/1....2019.9972

tu omawiają rolę żeńszenia w zwiększaniu stężenia acetylocholiny, poprzez blokowanie jej rozpadu. Swoją droga, to byłby niezły myk, połączyć żeńszeń z piracetamem.

w 2020 brałem piracetam i cholinę, to w zasadzie powinno wystarczyć, przy założeniu, że obłączki teraz będą mi dalej rosły, co będzie niejako dowodem na skuteczność piracetamu.

No i jest te kilka artykułów, gdzie opisują zanik obłączków przy porażeniu nerwów przywspółczulnych, czyli czymś bardzo podobnym do niedoboru acetylocholiny. Gównoartykuły na gównostronkach, no ale jednak są, dwa różne.

Wszystko trzyma się kupy.

Piracetam ma bardzo dużo innych działań, żeby wyizolować czynnik, przydałby się królik doświadczalny, który będzie brał hupercynę A i jakieś źródło choliny, najlepiej alpha-GPC. Poprawa obłączków po takiej mieszance byłaby dość twardym dowodem, bo te dwie rzeczy działają chyba tylko na acetylocholinę, a więc tym samym na przywspółczulny układ nerwowy. Alpha-GPC nawet kiedyś sprawdzałem, zerowy efekt, ale nie jestem pewien, czy to co kupiłem zawierało substancję aktywną.

Dla porównania, piracetam działa też na mitochondria, tarczycę, naczynia krwionośne, błony komórkowe krwinek...

Pozostaje pytanie, czemu mi się tak nagle trafiło? Jakaś choroba, która pośrednio wpływa na acetylocholinę? Ta sama, która wywołała objaw Terry'ego? Geny, które dopóki byłem relatywnie młody, dawały jedynie objawy ADHD, ale po przekroczeniu pewnego wieku organizm przestał nadążać? Po prostu nerwica? Chroniczna alergia?

Brać piracetam, obserwować, wykorzystać tę falę energii żeby pozmieniać parę rzeczy w życiu.

I niedługo trzeba będzie do żelaza wrócić, ale to jak miną wszelkie objawy przeziębienia. Żelazo jest idealną wręcz pożywką dla bakterii, nawet przy wirusowych infekcjach są wtórne zakażenia bakteryjne.
Co ja pod tapetą znajduję...

https://imgur.com/a/NMiSlBN

Stało za tą moją budowlą, nie było opcji dostać się tam bez zdzierania rzeczy na stałe przymocowanych do ściany. Widocznie jak sąsiad zalał, coś tam musiało spływać.

Zastanawiam się, czy ten okres bezsenności i kichania to przypadkiem nie jest efekt wyłącznie moich porządków i remontu.
Uff, tylko jedna ściana ma objawy przegrzybienia, nie śmierdzi spod parkietu. Ale i tak na wszelki wypadek zafuguję lukę pomiędzy parkietem a ścianą. A także między ścianką działową a ścianą nośną, czyli to, co na zdjęciu. Budownictwo PRL...

Wygląda na to, że zagrzybienie przeszło od przyklejonej do ściany okładziny dźwiękoszczelnej, jedynie lekko naruszając tapetę. I całe szczęście, bo wymiana parkietu to już poważna rzecz.

Już mnie cofa na myśl o powtórce z rozrywki, smarowaniu całej ściany wodą i skrobaniu centymetr po centymetrze przyklejonych resztek tapet, niektóre przyklejone ze 40 lat temu. No ale jak trza to trza,
Czytam w jaki sposób piracetam może powodować bezsenność, na reddicie sugerują, że to właśnie niski poziom choliny może być problemem, piracetam bardzo mocno cholinę zużywa.

Jem jej sporo, ale czy wystarczająco? Jeśli cholina jest u mnie problemem, to nawet bardzo duże dawki mogą być niewystarczające, jeśli piracetam będzie ją zużywał.

Piracetam podobno zwiększa działanie kofeiny.

Kurcze no, lepszy sen po żelazie to było błogosławieństwo, a teraz problem wraca. Są opisy "cudownego" wyleczenia bezsenności, tutaj trwającej 15 lat, dzięki cholinie

https://www.reddit.com/r/insomnia/commen..._insomnia/

ale są też przypadki, gdy ludzie po niej nie mogli spać. I to znacznie częstsze.

bardzo dużo piszą o tym, że piracetam może powodować bezsenność poprzez aktywację histaminy. I to by się zgadzało z remontami, które robię, gdzie histaminy mam całkiem sporo przez te wszystkie kurze i pleśnie, niezależnie od piracetamu.

Oczywiście aldosteron.

No i wszyscy polecają melatoninę. Jeszcze parę dni glukozaminy + chondroityny i spróbuję z melatoniną.

gdzieś tutaj jest jakiś związek, to, że bardzo silnie reaguję na piracetam, to, że nie mogę spać po magnezie, to, że tryptofan wywołuje u mnie bezsenność, że podobnie działa inozytol. Pierwsze jeszcze ujdzie, ale trzy następne to całkowita odwrotność tego, jak powinno być. Te trzy reakcje można pewnie powiązać w całość i wyciągnąć wniosek, który pozwoliłby postawić diagnozę i wprowadzić skuteczną terapię.

A ogólnie to powoli, w miarę wolnego czasu, przebijam się przez kompletny mini-remont sypialni. Gigantyczny stos obciążeń do treningu to wielka hodowla roztoczy, tam pomiędzy nimi jest warstwa kurzu na pół centymetra, a to nie do ruszenia przy sprzątaniu, ze 100 kg to wszystko razem waży i jest poskładanej jedno na drugim jak wieżyczka w tetrisie, a co gorsza razem z nimi są stojaki pod sztangę, które są po prostu diabelnie niewygodne do przenoszenia. Poleci to wszystko pod ścianę, z daleka od szafy i przejścia, obok ławeczki do treningu, ułożone w sposób umożliwiający odkurzanie. Wszystkie suple wylądują w 3 zamykanych na pokrywę pudełkach, a te, których nie planuję dotknąć przez następny rok, w szafie w szczelnych workach. Znika tapeta, będzie zastępowana farbą lateksową. Dziś zdarłem ze wszystkich miejsc, gdzie jechało grzybem. Znikły wszystkie książki, wszystkie leżące luzem papiery. Głupio to pewnie brzmi, wielkie halo robię ze sprzątania, ale to są rzeczy, które latami czekały na jakiś zastrzyk energii, który pozwoli się za to zabrać, a kurz i roztocza dodatkowo zabierały mi resztki energii, powiększając "ego depletion".

Eh, w ferworze sprzątania chyba wywaliłem na śmietnik cynk, który kupiłem rok temu, 150 tabletek. Nie mogę tego cholerstwa znaleźć, gdzieś kojarzę że leżało, brązowa buteleczka...
Lizynę też wywaliłem, cholera. Cały kilogram. Tak to jest, jak się robi porządki w czasie największego ataku kichania, czy to była infekcja, czy alergia, mózg nie pracował jak trzeba. Miałem wywalić tylko metioninę i lecytynę, bo obie były mocno przeterminowane, co im akurat mocno szkodzi. Lizynę miałem zachować, była w podobnym opakowaniu... jeszcze przejrzę wszystko dokładnie, czy gdzieś tego cynku i lizyny nie wsadziłem.

Z lizyną jest w ogóle ciekawa historia, bo to jedna z rzeczy, które często się poleca w miejscach alternatywnych, do tego jest reklamowana jako lek na najgorsze choroby. Nowotwory, miażdżyca - to ma znikać po lizynie jak za dotknięciem... no, czegoś. Co natomiast jest faktem, to jej suplementacja bardzo dobrze wpłynęła na nerwicę lękową, całkowicie ją lecząc u części pacjentów. I lizyna ma miejsce w patologii objawu Terry'ego, jako że blokuje ona argininę, która to arginina jest jednym z głównym winowajców. Co więcej, lizyna jest obniżona w obydwu chorobach, w których ten objaw się pojawia - w niewydolności nerek i w marskości wątroby. Testowałem (po to miałem cały kilogram), ale nie dawało to nigdy spodziewanych rezultatów.

https://www.researchgate.net/publication...IVE_REVIEW

tu się rozpisują o roli w zapobieganiu, czy nawet leczeniu nowotworów

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/17414225/

a tu o zapobieganiu miażdżycy, tylko z tą miażdżycą jest pewien "mały" problem, mianowicie zawsze gdy lizyna działała, to w badaniu było dodatkowo kilka innych rzeczy, mających silne działanie. Nigdy nie sprawdzono jej samej, ewentualnie tylko z witaminą C, jak jest reklamowana.

Do zestawu "na objaw Terry'ego" dorzucam duże dawki tauryny, tak z 6 razy dziennie będę brał przez kilka dni. Jeśli ma pomóc, to pomoże po takim czasie.

Jak nic nie da, dwie kolejne rzeczy do przetestowania to będzie mieszanka babki jajowatej i kwasu masłowego, oraz melatonina.