Zdrowiej - forum medycyny naturalnej i alternatywnej

Pełna wersja: Obłączki
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Nie no, kusi mnie tamten wynik 2 strony temu, 600 mg magnezu dostawały kobiety i była ciągła poprawa. Zwiększę dawkę, ale będę ciągle trzymał odstęp między porcjami, po 100 mg każda.

Dawno, dawno temu, gdy wszystko się zaczęło, magnez żarłem na potęgę i przypuszczam, że część moich problemów wtedy wynikała ze zbyt dużych dawek, stąd mogły być np ciągłe rozwolnienia, ale na pewno nie była to jedyna przyczyna. Wtedy kompletnie nie miałem wiedzy i brałem na pałę różne rzeczy, nie wiedziałem, że bez np selenu czy witaminy E, a zwłaszcza witaminy D3, magnez nie przeniknie do wnętrza komórki. Teraz już za cholerę nie pamiętam, czy rozwolnienia zaczęły się przed magnezem, czy po.

Wczoraj wziąłem sobie D3 i wapń, ale prawie nie brałem magnezu, bo nie chciałem popsuć przyswajalności żelaza, które też wziąłem. Kilka godzin nie mogłem zasnąć, jak się w końcu udało, obudził mnie po godzinie zespół, cały pospinany byłem i w ogóle masakra. Dopiero jak nażarłem się magnezu jakoś się uspokoiło, ale dalej nie wiem, czy dzięki niemu, czy pomimo.

To jest ten problem, który ciągle się na forum przewija, ludzie z wszystkimi możliwymi objawami niedoboru magnezu i badaniami, które na to wskazują, często czują się po nim gorzej, bo po zażyciu supli spada poziom wapnia. Ale jak wezmą wapń, to jest jeszcze gorzej, bo wtedy z kolei spada magnez.

Przy braku magnezu wapń nie działa w odpowiedni sposób na poziomie komórki nerwowej, w praktyce objawy niedoboru mg to tak naprawdę objawy niedoboru wapnia, który pomimo tego, że jest obecny, nie może być wykorzystany. Zarówno jeden suplement, jak i drugi dają identyczne objawy przy nadmiernej dawce jednego w stosunku do drugiego. I bądź tu mądry, ustaw odpowiednie dawkowanie na podstawie tego, jak się czujesz.

Tak totalnie z bani, ostatnio myślałem o samorozwoju, co to w ogóle jest, jak się definiuje. Najprostsza definicja, zwiększanie umiejętności. Dowolnej umiejętności, przy czym poziom rozwoju będzie pewnie zależał od tego, jak dobrze można daną umiejętność wykorzystać, jaki ma potencjał na zmianę życia na plus. I naszła mnie taka myśl, że wdepnięcie w alt-med to nie rozwój, ale regres osobisty. Zbierając i akceptując fałszywą wiedzę, zmniejszamy nasze umiejętności medyczne, to tak, jakby uczyć się obcego języka ale wkuć błędne słówka z na dodatek niewłaściwym akcentem. No ale z drugiej strony, w ściśle określonych okolicznościach to może się jednak przydać, np można wyrwać jakąś psychiczną fankę zięby. Z trzeciej strony, związek z taką to też raczej coś gorszego od samotności.

No to siup, magnez.

Samopoczucie - jakiś taki kołowaty się czuję, lekko oszołomiony. Stawiam, że to efekt namieszania z elektrolitami. Ale włosy jak były mocne, tak są, dalej prawie żaden nie zostaje na grzebieniu czy w wannie po kąpieli.
(07-06-2022, 11:42 PM)tomakin napisał(a): [ -> ]Z trzeciej strony, związek z taką to też raczej coś gorszego od samotności.

Hahahahaha, you made my day
Czytam sobie na reddicie jak ludzie reagowali na magnez. Jedna rzecz zwraca uwagę, gość brał 1 tabletkę (120 mg) dziennie przez rok, brak efektów. Zwiększył do 3 dziennie, po kilku tygodniach poczuł się jak nowo narodzony, dosłownie.

Są też inne, np że po magnezie pojawia się bezsenność i nerwowość (to, co opisywałem wyżej), jest nawet gość, co zabrudził gacie po zbyt dużej dawce.

Ludziom znikają dziwne zaburzenia rytmu serca, to to, na co mi kiedyś lekarz przepisał magnez i zalecił bardzo dużą dawkę, zresztą po tym miałem te rozwolnienia, gość nie wiedział nic o interakcjach z innymi rzeczami. Miewałem to po beta alaninie, albo mi się wydawało, że po beta alaninie, no tak czy tak miewałem.

podobno jabłczan i glicynian nie wywołują rozwolnień, też warto zapamiętać

gość opisał, jak pierwszy raz wziął dużą dawkę i pierwszy raz od wieeeelu lat się wyspał

kolejny post, gdzie ostrzega się ludzi "dajcie czas, efekty mogą pojawić się dopiero po jakimś czasie" i odpowiedź, kogoś, kto dopiero po 8 miesiącach poczuł wyraźną różnicę.

Zwrócono uwagę na coś, o czym nie wiedziałem albo zapomniałem - duże dawki cynku blokują przyswajanie magnezu przez jelita

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/19692494/

kolejna ciekawostka, triage theory, organizm wyłącza funkcje minerałów i witamin, jeśli jest niedobór, a funkcja nie jest potrzebna do przeżycia następnych kilku dni.

Dziesiątki osób pisze, że im minęły skurcze mięśni. I to o tyle ciekawe, że kiedyś to badali klinicznie i magnez nie pomagał, widocznie w badaniu zastosowano za małą dawkę / zły rodzaj suplementu, albo wyniki sobie zmyślono jak to czasem bywa z małymi badaniami, zbyt wiele jest przypadków gdy ludziom po latach bólu wszystko mijało, żeby zdać to na przypadek.

Podsumowując, warto czasem przejrzeć fora dyskusyjne.
Kobieta przez 13 lat miała zespół niespokojnych nóg, aż w końcu w szpitalu z jakiejś kompletnie innej okazji dostała kroplówkę z magnezem. Minęło od ręki

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/17557494/

tu z kolei zastanawiają się, czy to nie magnez stoi za pojawieniem się zespołu u pacjentów z chorobami nerek, zwłaszcza dializowanych

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/25827521/

Pamiętam kiedyś już tego szukałem i byłem totalnie zawiedziony tym, że nikt tego tak naprawdę nie zbadał. Na reddicie są wpisy, że ludziom po magnezie znikało, ale nieliczne i jakoś im w tym wypadku nie ufam. No, coś na rzeczy jest, odkąd zacząłem z wapniem próbować objawy się nasiliły, a szczególnie mocno po D3, zdają się mijać po większych dawkach magnezu. Tyrozyna mi się kończy, a ona była moim kołem ratunkowym jak było źle.

/edit o kurcze, doczytałem ten pierwszy link, za jedną z głównych przyczyn podaje się tam niedobór kwasu foliowego, coś mnie tknęło jak właśnie tabletki z tym szukałem, stało tam jak byk ale jakoś tak podświadomie pominąłem wzrokiem, gdzieś w podświadomości zostało. To jedna z rzeczy, których może mi ostatnio brakować, zwłaszcza po tym, jak zacząłem bawić się z cynkiem, on może potęgować zużywanie tej witaminy. Ostatnio żywię się głównie bobem, on niby ma tego trochę, ale też po gotowaniu może już mieć mniej. Może nikiel albo molibden wpływają na jego metabolizm. Tak na logikę, skoro aż tak bardzo wzmocniły się włosy, to dochodziło do jakiejś odbudowy organizmu, czyli tworzenia nowych komórek, kwas foliowy znika wtedy z organizmu błyskawicznie. Trzeba przez kilka dni brać to + B12 no i trochę zielonego zacząć jeść.
Pytanie na ile to placebo... wiesz niektórym modlitwa podobno "pomaga". Też myślę, że masz bezsenność przez witaminę d, jak kiedyś testowałem devikap to nie mogłem spać, w sumie nie lepiej wyjść na słońce?
Codziennie jestem na słońcu, ale duże dawki magnezu wymagają większych dawek D3. Jeśli tego magnezu mam naprawdę mało, bo w sumie nigdy go nie brałem tak, jak trzeba, czyli po wysyceniu organizmu witaminą E i selenem, to D3 mogła się nie przyswoić pomimo tego, że jestem już nieźle opalony.

No i biorę jej bardzo mało, to było raptem 4000 IU.

A placebo jak najbardziej, dlatego trzeba patrzeć, które opisy się powtarzają, a najlepiej jakby to było coś, czego ludzie się nie spodziewali.
Wysłałem ex zapas molibdenu i trochę niklu, mam nadzieję, że nie zje wszystkiego od razu ani nie zrobi nic równie głupiego.

Chyba są jakieś efekty magnezu, jakby bardziej wyluzowany jestem, skutków ubocznych typu rozwolnienia czy bezsenność nie było, pomimo wczorajszej dawki chyba 500 mg. Dziś bez wapnia.

Pamiętam kiedyś brałem duże dawki kwasu foliowego i po kilku dniach nie byłem w ogóle prawie w stanie spać, po kilka razy się budziłem i w sumie ze 3-4 godziny przez noc się zbierało. Gdzieś na jakiejś stronce lekarz niby specjalista od tego zarzekał się, że to efekt wywołanego w ten sposób obniżenia poziomu magnezu i oznacza, że jest głęboki niedobór na poziomie komórki. Zobaczymy, jak teraz będzie, bo też biorę kwas foliowy, będę miał niezłą zagwozdkę jak pojawi się bezsenność, od czego tym razem.

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/10553943/

jakiś tam związek jest z kwasem foliowym i magnezem, tu wysoki poziom homocysteiny powodował ucieczkę tego pierwiastka z komórek, a te witaminy przed tym chroniły.

Cały czas obserwuję kilka rzeczy, które mogłyby zależeć tak od krążenia, jak i od wysycenia komórek nerwowych

- drgania mięśni, cały czas mi zęby delikatnie szczękają, jeśli próbuję je do siebie zbliżyć, ale tak może już po prostu mam od urodzenia, niski poziom dopaminy albo coś
- fascykulacje, czyli samoistne skurcze pojedynczych włókienek mięśni, również mogę mieć wrodzone
- plamy Biera, czyli te bledsze miejsca na dłoniach, gdzie nie dociera krew, tego CHYBA nie miałem kiedyś
- objaw Terry'ego, tego na pewno nie miałem

to wszystko, jeśli zależy od którejś z rzeczy obecnie testowanych, magnezu, molibdenu czy cynku, powinno zmienić się bardzo szybko, o wiele szybciej od obłączków czy prążków na paznokciach. Byłoby to wskazówką, że coś robię dobrze, tak jak teraz wskazówką są włosy.
Nie daje mi spokoju ten zanik obłączków przy zastosowaniu penicylaminy

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC6671688/

tu mamy opisane przypadki niedoboru miedzi przy chorobach wątroby, jest też ta kobieta z youtube, której obłączki odrosły po tym, jak zaczęła suplementować miedź, aczkolwiek coś mi mówi, że ona jednocześnie zaczęła brać hormony tarczycy, tylko nie chciała się przyznać przed swoją widownią. Jedno z najczęstszych zastosowań penicylaminy to usuwanie miedzi z organizmu.

Może to jest zależne od miedzi, ale nie tylko od miedzi? Jakiś proces, do którego jest ona niezbędna, ale też jest niezbędne kilka, kilkanaście innych rzeczy? Jest opisane kilka przypadków zatrucia cynkiem, gdzie doszło do totalnego wypłukania miedzi z organizmu pacjentów i ciężkich komplikacji, no ale na paznokcie nikt uwagi nie zwracał, wiadomo.

Jest takie coś, jak dysmutaza nadtlenkowa (czy jakoś tak po polsku), mocno obniżona zwłaszcza w alkoholowej chorobie wątroby

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/8930633/

ale rośnie w chorobach nerek

https://www.sciencedirect.com/science/ar...2005000640

Chyba błędny trop, drugie najbardziej podejrzane działanie penicylaminy to obniżanie syntezy kolagenu, ale to już za skomplikowane.

No mniejsza, trzeba pamiętać, żeby co jakiś czas robić przerwę z cynkiem i brać miedź.
Czytam sobie o histaminie i miedzi, całkiem sporo jest historii o tym, jak ludziom mijały różne choroby powiązane z alergiami i histaminą, gdy zaczęli brać miedź. Ba, nawet są takie, gdzie miedź była ratunkiem przed bezsennością, jest nawet hipoteza, że to ona odpowiada za spowolnienie pracy nerek w nocy, przez co człowiek nie budzi się, żeby się wysikać, ale oficjalne źródła tego nie potwierdzają.

Ta cholerna miedź to moje nemezis, nigdy chyba nie dojdę do tego, czy powinienem ją brać. Połowa źródeł twierdzi, że mamy jej nieco za mało w diecie, druga, że korzystne efekty cynku to w dużej mierze efekt zmniejszenia zatrucia miedzią.

Dorzucam biotynę, jeśli ją znajdę, z uwagi na zwiększone zapotrzebowanie przy uzupełnianiu niedoborów, organizm może nie wykorzystywać części rzeczy, jeśli zabraknie biotyny, szczególnie dotyczy to miedzi.
...i jednak wracam do wapnia, bo coś mi się zdaje, że jego odcięcie było głupim pomysłem, człowiek naczyta się for internetowych i potem zamiast trzymać się dobrego planu, robi jakieś fikołki. Odkąd ten wapń odstawiłem, czuję się trochę jak zombie, zwiększyło się napięcie mięśni, objawy wskazujące na ucieczkę tego pierwiastka z komórek nerwowych. Nadmiar magnezu musiał tu namieszać.

W ogóle poprawa jasności myślenia i energii, która była około 1 lipca to czas brania dużych dawek wapnia i niewielkich magnezu. Potem się rozregulowało, kurcze, zarówno nadmiar wapnia w stosunku do magnezu, jak i magnezu w stosunku do wapnia da podobne objawy. Organizm powinien to wyregulować i nie reagować w widoczny sposób nawet na duże dawki jednego albo drugiego, ale u mnie tak się nie dzieje, podobnie zresztą jak u połowy osób z forum, które mają problemy z nerwicą. Wygląda na to, że gospodarka magnezem i wapniem jest u takich osób mocno zaburzona.