W przypadku tego, co ja mam z kolanami najważniejsze są czwórki, a tych nie wytrenuję ani siadem wykrocznym, ani wznoszeniem. To pierwsze co opisujesz może wzmacniać przywodzące uda, które czasami są bardzo osłabione, ale tu też są dwie możliwości, mocno osłabione przywodzące albo odwodzące i ciężko samemu ocenić, gdzie leży problem, robienie ćwiczeń w ciemno może pogłębić problem, zamiast zlikwidować. Jest sporo ćwiczeń na to, ale najlepsze są robione na maszynach, na maszynie można też ocenić, które mięśnie są słabe w stosunku do innych, tam masz dobrą izolację. Kurcze, może siłowni powinienem poszukać gdzie są tego typu wynalazki.
59 zł za miesiąc, 400 metrów od domu, wejścia nocne, czyli coś, co mi pasuje, widzę mają tam od cholery maszyn i pewnie są też takie, o które mi chodzi, gdzie siada się i ściska coś udami, albo wprost przeciwnie, rozciąga na boki. Jeszcze żebym jakiegoś zioma dorwał, który by poszedł ze mną, bo samemu głupio
(a nie wróć, 69 u mnie w mieście i jeszcze 40 zł wpisowe, za taką sumę można kawałek porządnego zestawu kupić do domu)
O, u Robaka widzę tanio, no zapytam sąsiadki jaki sprzęt mają, ćwiczyła tam.
Najfajniejszy byłby atlas ale taki tylko na nogi, bo tylko tego mi potrzeba, ale takich wynalazków na pewno nikt nie sprzedaje
Z przedramionami jest ten trick, że tego typu rzeczy które opisujesz po prostu odcinają dopływ krwi. Wyciągnij ręce do góry, pionowo i zaciskaj / rozluźniaj pięści, nawet nie mocno, po prostu tak, żeby pobudzić dopływ krwi, za chwilę zacznie palić żywym ogniem, chociaż żadnej pracy nie wykonałeś i nie ma żadnego treningu, po prostu krew nie odpływa i gromadzi się kwas mlekowy.
Tak po prawdzie, to wolałbym nie ruszać siłowni, póki nie naprawię krążenia, bo bez tej naprawy nie mam dobrej regeneracji. Raz uszkodzona powierzchnia stawu zostaje taka na całe życie, podobnie raz zerwane ścięgno to problemy na zawsze. Jakiś delikatny trening można robić, ale poważniejsze rzeczy to już poważne ryzyko.