Zdrowiej - forum medycyny naturalnej i alternatywnej

Pełna wersja: Obłączki
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Jak nic się nie zmieni, to tak w końcu zrobię. Ale nawet jeśli to teraz jest Q10, fajnie byłoby poznać, jaki konkretnie mechanizm za to odpowiada, bo jak nie brałem koenzymu, też miewałem okresy totalnego braku chęci do czegokolwiek.
W końcu, po tylu latach, nauczyłem się SSH, okazało się, że zajęło to raptem ze 2 godziny. Jakbym nie ta nowa praca, to pewnie nigdy bym się nie nauczył. Zewnętrzna motywacja jest czasem najlepsza. Największego kopa dawało mi zawsze znalezienie dziewczyny i perspektywa na stabilny związek, no ale to już nie jest tak proste, jak kupno jakiegoś supla.

Kolejny raz się nad tyrozyną zastanawiam, to prekursor dopaminy, a to właśnie dopamina najbardziej wiąże się z brakiem motywacji. Do tego zespół niespokojnych nóg to nic innego, jak objaw braku dopaminy. Tylko to tak prosto nie działa, w badaniach ona nie pomaga za bardzo, w jednym gdzie testowali na ADHD była poprawa przez parę tygodni, potem pojawiła się tolerancja. No i końcowym produktem jest noradrenalina, a tego wolałbym uniknąć. Nawet jeśli to dopamina jest przyczyną problemów, to bardziej wypadałoby zastanowić się, czemu ona jest tak nisko, zamiast próbować ją sztucznie pompować.
tomakin napisał(a):W końcu, po tylu latach, nauczyłem się SSH, okazało się, że zajęło to raptem ze 2 godziny.
Serio? Ja logować się na SSH umiem od czasów gimnazjum albo nawet podstawówki.
No widzisz, a ja nigdy nie potrzebowałem, więc nawet nie wiedziałem, co to jest.
Wczoraj jakieś problemy z żołądkiem, odstawiłem niemal wszystkie suple oprócz cysteiny, ale jej zeżarłem chyba z 6 tabletek w odstępach. I dziś jest jakby lepiej z myśleniem. Już nie mówię o żołądku, bo to u mnie pojawia się i znika od lat, a w zasadzie od zawsze, bo jedne z moich pierwszych wspomnień z dzieciństwa to ból brzucha. Ale w głowie jakby jaśniej. Sen też bardzo dobry, czyli nie ma tego scenariusza, którego się bałem, że cysteina podnosi noradrenalinę i utrudnia zasypianie. Druga sprawa, odstawiłem witaminę C i zwiększyłem dość mocno miedź.

Najbardziej obiecująca hipoteza obłączków dotyczy stresu oksydacyjnego i wolnych rodników. Ale to nie takie proste, że po prostu bierzemy antyoksydanty i voila. Przykładowo, najsilniejszy wymiatacz wolnych rodników wymaga miedzi do funkcjonowania, biorąc witaminę C, która te wolne rodniki wymiata, obniża się mocno miedź i w efekcie obrona przed stresem oksydacyjnym może nawet spaść. Nadmiar miedzi z kolei mocno podnosi poziom stresu.

Możliwe, że chodzi o glutation, a nie o wolne rodniki jako takie. On jest przez nie niszczony, co prawda przeciwutleniacze sprawią, że niszczony już nie będzie, ale jego odbudowa wymaga cysteiny. Istotne jest, żeby te 2 rzeczy pojawiły się jednocześnie, czy raczej, cysteina może wejść parę tygodni po rozpoczęciu wysycania przeciwutleniaczami, nie musi równocześnie.

Już tak kombinowałem w przeszłości, niewiele z tego wyszło. Ale nigdy nie miałem cysteiny w tabletkach, które są po prostu wygodne. Łyknąć kapsułkę jest o wiele łatwiej, niż przygotować coś do popicia, iść do kuchni, nabrać odpowiednio ciepłej wody, odmierzyć na wadze porcję cysteiny, mieszać parę minut, bo to ciężko się rozpuszcza, zamknąć oczy, wykrzywić się okrutnie i spróbować przełknąć to jak najszybciej, popijając czymś, co zabije ohydny smak.

Zioma mam, który ma o wiele większe problemy, on już w zasadzie nad grobem stoi, a nie potrafi przypilnować, żeby łykać przepisane przez lekarza kapsułki. W zeszłym roku prawie mu obie nogi amputowali przez to. No ale u niego jest też poważny problem z uzależnieniami.
Znajdź raz dla odmiany coś o obłączkach.

Strasznie duża lista mi się tam zrobiła rzeczy, po których niby przestałem źle reagować na magnez. Ale to dla mnie dość ważne jest. Niski poziom magnezu wewnątrz komórek niemal na pewno jest u mnie jedną z głównych przyczyn zaburzeń lękowych. Jakbym wpadł na coś, co pozwoli mi brać 300-400 mg magnezu dziennie tak, żeby bezsenność nie rujnowała mi całkowicie życia, to byłby przełom. Może nawet z obłączkami, bo niski magnez to niska aktywność przywspółczulnego układu nerwowego. Podobny problem jak u Simona z wątku na górze forum.

Kurcze no... nie upilnuję tego, już mi się wszystko rozłazi, jeśli chodzi o systematyczne branie rzeczy z listy. Może jakby wybrać kilka najbardziej prawdopodobnych... ale co to mogłoby być? Potas? Może miedzi jest jednak za dużo, bo jej wysoki poziom wiąże się z bezsennością, więc witamina C mogła zadziałać, obniżając go? No tu się boję, bo niska miedź to proszenie się o bardzo poważne kłopoty, łącznie z potencjalnie śmiertelnymi powikłaniami.

Kurkumina? Pubmed niewiele o tym mówi. Te badania co wykonano nie przyniosły szczególnie wyraźnych efektów.

Potas mi najbardziej pasuje, wiadomo, że niski poziom magnezu sprawia, że spada też poziom potasu. Może jest tak, że uzupełnienie magnezu, bez równoległego podania potasu, przenosi ten potas w miejsca, gdzie jest bardzo potrzebny, np mięsień sercowy, ale zabiera go z komórek nerwowych?

Może tu tkwi rozwiązanie zagadki, dlaczego część osób po magnezie ma problemy ze snem. Może to osoby z bazowo niskim potasem, na skutek długotrwałego niedoboru magnezu, połączonego ze słabą dietą?
No, po odstawieniu Q10 jakby lepiej z chęcią do życia, ale jakby gorzej ze snem.

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC7761127/

całkiem przyjemny artykuł, gdzie opisują spiralę niedoboru magnezu. Niski poziom wywołuje stres, stres sprawia, że traci się więcej magnezu... i tak w kółko.

Hmm, odczucie zmęczenia jest jednym z najważniejszych objawów niedoboru magnezu. Może to, że czułem zmęczenie, a jednocześnie mogłem brać magnez bez jego skutków ubocznych, jakoś się zazębia. Może coś wymusiło przeniesienie magnezu z krwi do tkanek, gdzie go najbardziej potrzeba.
O, właśnie, objaw Terry'ego prawie całkowicie znikł.

Zaraz zaraz, czy ja nie pisałem już kiedyś, że znikał po tym, jak zaczynałem brać duże dawki cysteiny? I że miałem to sprawdzić, no ale nigdy jakoś nie było okazji, pojawił się covid, potem pojawiło się go 3 tygodniowe zapalenie gardła, ciężko robić eksperymenty jak suplement wpływa na ukrwienie, gdy ma się prawie 41 stopni gorączki, a potem zwyczajnie zapomniałem. No a teraz proszę, kilka dni dużych dawek cysteiny i jakbym te paznokcie pierwszy raz zobaczył, powiedziałbym, że nie ma objawu Terry'ego, albo że jest na granicy.

Objaw jest mniej widoczny po obcięciu paznokci, nie wiem, czy kwestia kontrastu koloru czy jakiś inny mechanizm, no ale tak jest. No i niedawno obciąłem też paznokcie na krótko. Czyli jak zwykle nie wiadomo, czy faktycznie się zmniejszył, bo poprzednio też właśnie na tym się łapałem, że były obcinane przed "o kurde, znikł, coś się poprawiło ze zdrowiem!". No ale jeszcze parę dni temu zwróciłem uwagę, że jest jakoś tak bardzo mocno widoczny, a teraz praktycznie go nie ma.

Trochę dziwna sprawa by była, bo cysteina czy glutation nie reagują tak szybko na poziomie komórki naczynia krwionośnego, ba, one w ogóle nie powinny wpływać na ukrwienie. Ale może to kwestia podniesienia odporności na poziomie jelit, co blokuje nadprodukcję tlenków azotu, albo inny mechanizm, gdzie cysteina faktycznie mogła dawać szybkie efekty? Kurcze, wlew z cysteiny odtruwa wątrobę w... cholera wie, ale może nawet w parę godzin? Przy zatruciu paracetamolem to się stosuje. Jest opcja, że coś takiego się zadziało, jakaś reakcja odtruwania albo zablokowania szlaku metabolicznego.
hummm

https://www.researchgate.net/publication...hy_in_rats

Tylko na szczurach badanie, ale efekty dość... ciekawe. Nadciśnienie w żyle wrotnej w eksperymentalnej marskości wątroby po prostu znikło, wróciło do wartości praktycznie jak u zdrowych zwierząt. 7 dni, u myszy czy tam szczurów wiadomo, wszystko szybciej się dzieje.

Szkoda, że u ludzi nie badali. zmniejszenie nadciśnienia w żyle wrotnej o kilka procent to duży wynik, a tu zwierząt spadło o połowę, do wartości jak u zdrowych.

To właśnie to nadciśnienie prawdopodobnie odpowiada za objaw Terry'ego.