Zdrowiej - forum medycyny naturalnej i alternatywnej

Pełna wersja: Obłączki
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Nie wiem, czy to efekt tych supli, które ostatnio biorę, ale jestem cały czas totalnie przemęczony. Próba rozpoczęcia jakiejś pracy to wyczyn, a nawet jak zacznę, to nie mogę się na niczym skupić. Snuję się jak zombie i marnuję cały dzień.

Zakładając, że to efekt uboczny supli, widzę tu kilka scenariuszy

- Q10 zadziałał jak u Nawaphona, ludzie piszą, że to może być efekt obniżenia ciśnienia (mam OK, nawet zbyt wysokie), albo obniżenia kortyzolu (to już bardziej). Podobne objawy miałem po cynku, który mocno obniża kortyzol. Mam na to nawet lek, lukrecję, która blokuje rozkład kortyzolu. Zresztą, z moich supli kilka działa podobnie, obniża kortyzol.

- spada mi poziom wapnia, na skutek supli, które go zużywają, zwiększając wbudowanie w kości, a nie biorę wapnia od jakiegoś czasu.

- poleciała serotonina.

Najbardziej pasuje mi zbyt niski kortyzol, który zresztą często jest łączony tak z zanikiem obłączków, jak i z niektórymi zmianami na paznokciach. Kto wie, może mam walnięte gdzieś szlaki metaboliczne wytwarzania kortyzolu, może np na skutek zbyt niskiej podaży omega 6 i zablokowania przemiany w ich aktywne formy?

Zaparzę sobie lukrecję i wypiję wapń, zjem TROSZKĘ tryptofanu i zobaczymy.
A może jakieś sokole oko wypatrzy, czy zmieniła się tu wielkość obłączków?

https://www.researchgate.net/figure/Chan..._341228030

Chyba w ogóle nie ma, ani przed ani po. Podobnie tutaj:

https://onlinelibrary.wiley.com/cms/asse...0001-m.jpg

to wszystko są zdjęcia paznokci pacjentów z silnym niedoborem kortyzolu. Dawno temu wklejałem zdjęcia paznokci przed i po operacji guza przysadki albo czegoś podobnego, tak czy tak, była tam silna zmiana kortyzolu i zmieniła się chyba wielkość obłączków, ale zdjęcie było tak niewyraźne, że nie było pewności.

https://casereports.bmj.com/content/12/3/e227200

tu też są zdjęcia paznokci przed i po, też niewiele widać.

No i jest ten artykuł, gdzie opisano przypadki bardzo dużego wzrostu obłączków na paznokciu, który był smarowany syntetycznym kortyzolem.
Jeden pijak na osiedlu ma GIGANTYCZNE obłączki, do tego zmiany jak w zespole Cushinga, gdzie organizm jest zalany kortyzolem. No ale patrzę, pojawiło się coś nowego odkąd ostatnio w tym kierunku szukałem

https://casereports.bmj.com/content/bmjc....large.jpg

Obłączki przy zespole były małe, po jego wyleczeniu nie zmieniły się. Jakieś zdjęcia inne znalazłem już nie przed - po, ale w czasie trwania choroby, obłączki nie są powiększone.

Może jakieś inne zdjęcia się pojawiły w wyszukiwarkach...

https://musculoskeletalkey.com/wp-conten...1_HTML.jpg

tu prawa ręka ma porażenie nerwów autonomicznego układu nerwowego, według kilku artykułów zanikają wtedy obłączki. Na kciuku na pewno jest, ale co z resztą palców?

https://blogs.biomedcentral.com/on-medic...e-full.jpg

podobnie tutaj, są mniejsze czy nie są?

https://www.semanticscholar.org/paper/PR...4/figure/1

to już chyba wklejałem, obłączek dużo mniejszy, ale jest opcja, że po prostu skórka jest tak opuchnięta, że na niego zachodzi.

dobra MAM, dopiero yahoo znalazło:

https://cdn.mdedge.com/files/s3fs-public...1_AB_0.jpg

tu wyraźnie widać lewą rękę, gdzie są obłączki

https://cdn.mdedge.com/files/s3fs-public...ig2_AB.jpg

tu prawą, gdzie obłączków nie ma. Efekt wypadku samochodowego i uszkodzenia nerwów.

To oczywiście dalej nie jest jakąś bardzo dobrą wskazówką, bo w tej chorobie nerwy są całkowicie sparaliżowane, co więcej, sparaliżowane są wszystkie, jest też stan zapalny, są wolne rodniki, jest opuchlizna, no dużo się tam zmienia. Ale potwierdza się to, co było w tych artykułach, obłączki potrafią zniknąć na tylko jednej ręce, gdy nastąpi uszkodzenie nerwów autonomicznego układu nerwowego.
Kurcze... bardziej mnie to wybiło niż nakierowało. Chciałoby się powiedzieć "dobra, wiemy, że to nie jakaś ogólna rzecz, typu poziom jakiejś witaminy, wiemy, że to muszą być komórki nerwowe!". No dobra, ale tu mamy sytuację, gdy one nie działają jedynie słabiej. One w ogóle nie działają. A co, jeśli gdy działają trochę słabiej, to zmian w wielkości obłączków nie ma? Gdy te zmiany pojawią się dopiero, gdy nerwy całkowicie albo niemal całkowicie odmówią posłuszeństwa?

To by oznaczało, że to nie komórki nerwowe odpowiadają za zmiany w wielkości obłączków w takich chorobach, jak marskość wątroby, niewydolność nerek, HIV/AIDS czy depresja. I dalej może być tak, że za wielkość obłączków odpowiada jakiś nie wiem, hormon, jakaś substancja, grupa substancji działająca synergicznie, a komórki nerwowe są niezbędne tylko po to, by wysłać sygnał wywołany tą konkretną substancją.

Porównując to z samochodem, to trochę tak, jakbyśmy odkryli, że po usunięciu benzyny silnik przestaje pracować. Nie oznacza to, że jeśli bak będzie tylko do połowy pełny, to będziemy jechać 2 razy wolniej, a dolanie do baku benzyny sprawi, że pojedziemy szybciej.

No super, wiemy, że to lokalny proces, który MUSI być sterowany za pomocą nerwów autonomicznego układu nerwowego. Ale takich procesów jest od cholery i ciut ciut, wszystkie niemal są na jakimś etapie sterowane. Nawet rozszerzenie i obkurcz naczynek krwionośnych odbywa się w dużej mierze na zasadzie odebrania sygnału od komórki nerwowej. Właśnie, a co, jeśli to coś zależne od sygnału tylko pośrednio? Przy tej chorobie rośnie poziom stresu oksydacyjnego w tylko jednej ręce, pojawiają się w niej stany zapalne, zmienia się przepływ krwi. Zmienia się lokalnie cała chemia.

No właśnie, co się zmienia lokalnie? I tu jest problem, bo za bardzo nie ma badań. Sprawdzali, czy stres oksydacyjny jest podniesiony, ale we krwi, a nie w tkankach chorej ręki czy nogi. Objawy znacznie się zmniejszają po podaniu przeciwutleniaczy, stąd wnioskuję, że w jednej ręce wolne rodniki szaleją, w drugiej nie, zapewne na skutek upośledzonej obrony, gdyż nie jest ona prawidłowo sterowana z uwagi na brak aktywności układu nerwowego. Są zmiany w układzie krążenia, przytkanie przepływu krwi przez drobne naczynka. Są wreszcie zmiany w gęstości i aktywności mitochondriów.

Yhh... no bardzo obiecujący kierunek, ale idealnie by było, jakby sprawdzić efekty lekkiego zwiększenia / zmniejszenia aktywności przywspółczulnego, np na grupie pacjentów biorących leki które na to wpływają. Całkowite odcięcie nerwów to jednak zbyt duża zmiana.
Myślę o tych zdjęciach, gdzie dłoń z uszkodzeniem nerwów autonomicznych miała mniejsze obłączki. Może jakoś można to połączyć z marskością wątroby, gdzie też ZAWSZE znikają obłączki? Przy marskości skupiałem się na takich rzeczach, jak poziom składników odżywczych, bo to jest mocno upośledzone, brakuje białka, wiadomo, że organizm przestaje rosnąć. Może być i tak, że faktycznie o białko chodzi w marskości, a uszkodzone nerwy sprawiają, że tkanki nie dostają sygnału, by je wykorzystać.

No ale załóżmy, że to tylko nerwy, że tylko autonomiczny układ nerwowy odpowiada za wielkość obłączków. Jeśli tak, to w marskości musiałaby być wykrywalna zmiana. Bardzo mocna nadaktywność współczulnego, bardzo mocna niedoaktywność przywspółczulnego, na dodatek w tkankach obwodowych, bo np w nerwach serca (gdzie zazwyczaj się to sprawdza, bo tam najłatwiej), mogłaby być normalna.

No i mamy wyzwanie, jak to sprawdzić? Tu wychodzi mój brak wiedzy, bo po prostu nie wiem, w jaki sposób autonomiczny układ nerwowy wpływa na np skórę, albo drobne naczynka. Wiadomo, rozszerza je, zwęża, ale na ile dzieje się to za sprawą sygnałów z komórek nerwowych, a ile na skutek poziomu różnych substancji, chociażby noradrenaliny, która w marskości jest mocno podniesiona, albo tlenków azotu, również podniesionych? Jak wyszukać konkretną akcję tylko sygnału przekazywanego przez komórki nerwowe, tylko do kończyny i tylko w marskości wątroby? Wyrzut noradrenaliny to też wynik działania współczulnego układu nerwowego, ale to działa na obydwie ręce, nie tylko na jedną. U tego gościa obłączki zanikły tylko w jednej ręce, więc jeśli to sprawka sygnałów wysyłanych przez komórki nerwowe, musi to działać lokalnie.

Spróbuję coś wyszukać, ale słabo to widzę, przydałby się ktoś, kto ma nawet nie wykształcenie medyczne, ale doktorat z tej konkretnie dziedziny.
to już kiedyś wklejałem

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/29923035/

zmiany podobne do paznokci Terry'ego. na skutek uszkodzenia nerwów. Autorzy przypuszczają, że to efekt zaburzeń w strukturze drobnych naczyń krwionośnych. Takie samo zaburzenie występuje u osób z chorobą jak ten pacjent, który miał zanik obłączków w tylko jednej ręce.

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/30920976/

tu wykazano bardzo duże upośledzenie gęstości drobnych naczynek krwionośnych w marskości, to zresztą widać gołym okiem, starczy na ich paznokcie popatrzeć. Ale nie... osoby z upośledzeniem pracy serca mają równie małą gęstość naczynek, nawet mniejszą, a obłączki często normalne.

To musi być coś, co jest ŚCIŚLE powiązane tylko z marskością wątroby, jakiś bardzo specyficzny mechanizm, który tam się pojawia. Może coś z nerwami obwodowymi, ale na pewno nie to, że te nerwy regulują gęstość drobnych naczynek krwionośnych. Szukam dalej.
Nic ciekawego nie mogę znaleźć, wiadomo tylko, że w marskości nie ma jakiejś bardzo dużej zmiany w aktywności przywspółczulnego.

Może jednak wolne rodniki? One bardzo silnie współgrają z chorobą, jaką miał ten gość, chociaż on miał typ II, wywołany fizycznym uszkodzeniem nerwów, a najczęściej opisuje się typ I, gdzie takiego widocznego uszkodzenia nie ma. Wysokie dawki przeciwutleniaczy cofały zmiany w typie I, takie jak opuchlizna i ból. No i jest przypadek opisany w prasie medycznej, gdzie po dużych dawkach witaminy E wróciły obłączki w zespole żółtych paznokci, ale czy tam faktycznie obłączków nie było, czy były niewidoczne, ciężko wyczuć. Choroby, gdzie zanikają obłączki, to równocześnie te, gdzie poziom wolnych rodników jest największy. W 2010 jadłem łyżkami witaminę C, ponad 10 gramów dziennie.

Nie wiem no, o typie II prawie w ogóle nie ma artykułów, są tylko o typie I.
Może spróbować bardzo dużych dawek witaminy C, tak przez tydzień, może dwa, tyle wystarczyło w 2010, o ile to witamina C wtedy zadziałała. Trochę boję się o nerki, z uwagi na wysoki wapń w moczu, ale kilka, kilkanaście dni nie zrobi mi krzywdy. A co mi tam, spróbuję.

Eh, nie mogę odżałować, że w 2020, gdy był ten okres silnej poprawy i zaczęły rosnąć obłączki, nie prowadziłem dokładnego kalendarza supli. Zresztą bardzo możliwe, że jedyne, co wtedy miało znaczenie, to wysokie dawki piracetamu.

Jeszcze jedna obserwacja, skurcze mięśni się pojawiły jakoś w ostatnich dniach, dość silne, dziś wziąłem bardzo duże dawki magnezu i skurcze znikły. Takie skurcze to efekt przemęczenia komórek nerwowych, zazwyczaj na tle niedoboru magnezu. Tylko że magnezu mam ciągle tyle samo w diecie, ostatnio nawet sporo więcej. Może B12 albo kreatyna coś namieszały. Jeśli tak, to raczej dobry objaw, bo to by znaczyło, że ten magnez gdzieś został wykorzystany, stąd pojawienie się skurczy a potem ich zanik, gdy zwiększyłem magnez. Może gdzieś tu jest rozwiązanie zagadki, czemu magnez u 99% populacji poprawia sen, a u mnie wywołuje bardzo silną bezsenność?

Z magnezem jest u mnie tak, jakby nie był magazynowany wewnątrz komórek, tylko krążył bezużytecznie we krwi. Zresztą jak robili badanie magnezu wewnątrzkomórkowego w agorafobii, to chyba 90% pacjentów miało krytycznie niski. Co ja ostatnio... B12 / kwas foliowy, kreatynę no i potas, nic więcej nowego się nie pojawiło. Może któraś z tych rzeczy wpływa na gospodarkę tym pierwiastkiem, przesuwając go z krwi, co powoduje objawy niedoboru? Jeśli tak, to raczej bardzo pozytywny objaw, bo to by oznaczało, że najprawdopodobniej ten magnez jest wykorzystywany w procesach, w których wcześniej go nie było.
No, pierwszy raz od dawna duże dawki magnezu, pierwszy raz od dawna porządny sen i obudziłem się wyspany. Może faktycznie coś z tym magnezem weszło w interakcję.
Setna chyba próba znalezienia jakiejś choroby, w której organizm jest zalany wolnymi rodnikami, gdzie stres oksydacyjny jest pod korek i jeszcze kawałek.

O, uszkodzenia wywołane promieniowaniem, porównanie kciuków chirurgów którzy operują trzymając ręce w strumieniu cząsteczek, a konkretnie jedną rękę, porównanie ręki napromieniowanej i nie:

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC8668220/

W jednym wypadku obłączek jest dużo większy, ale to wynika z różnic w tym, gdzie zaczyna się skórka. No i kciuki, to słaba opcja, na nich obłączki prawie zawsze są, szkoda, że nie widać innych palców.

POChP - są różnice w poziomie MDA, ale niezbyt wielkie, coś jak 3 vs 3,5

W marskości wątroby MDA jest jakoś ze 3 razy wyższy

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4565280/

Podobnie w niewydolności nerek

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/19264746/

No super, 2 choroby, gdzie MDA leci pod sufit, 2, gdzie znikają obłączki, wszystkie pozostałe, gdzie znikają, to takie tam zgadywanki, jakieś jedno pojedyncze badanie i to robione w kraju, gdzie fałszowanie wyników to tradycja. Teraz wystarczy tylko albo

- znaleźć chorobę, gdzie MDA jest bardzo mocno podniesiony, a potem popatrzeć na fotki paznokci pacjentów
- znaleźć chorobę, gdzie znikają obłączki, a potem sprawdzić, jaki jest w niej poziom MDA

A może jakiś lek jest, który wywala MDA pod sufit? Szukam szukam... nic ciekawego.

Hemochromatoza... zbyt małe różnice między zdrowymi a chorymi.

https://www.nature.com/articles/pr2006114

O, choroba Wilsona, gdy jest przeładowanie miedzią. Tu poziom MDA leci wysoko w górę, nie aż tak wysoko, ale jednak. I obłączki zmieniają barwę, ale nie znikają.

Nic mądrego nie wymyślę.