Zdrowiej - forum medycyny naturalnej i alternatywnej

Pełna wersja: Obłączki
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Ma fajny, orzechowy smak - kupuję ciągle nie tyle dla zdrowia, ale dlatego właśnie że ryż z tym lepiej smakuje... Do kawy raczej nie podejdzie rzeczywiście, ale z błonnikiem jabłkowym też bym nie próbował.
Trudno wyobrazić Sobie pewniejszy sposób na sraczkę niż zjedzenie dużej ilości jabłek i popicie tego kawą Big Grin.
Donepezil lekiem na otępienie starcze? Ciekawe, nie słyszałem.

O mikrodawkach DNP widziałem kiedyś te badania:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5337177/
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC6468406/

I czyjś raport skopiowany z Reddita, który zawierał właśnie te badania:
https://controlc.com/05b3d19c
Nic tam konkretnego w tych badaniach nie ma, ale za to ten raport z reddita... kurcze, w zasadzie mnie przekonał Big Grin
O kurła! Mamo, mamo! Przydałem się do czegoś na forum!
(04-29-2023, 11:07 PM)tomakin napisał(a): [ -> ]Wczoraj obiecałem sobie, że dziś zacznę dzień od beta alaniny, a potem 3 razy wezmę betkę i histydynę. Nie wziąłem nic ani razu. Może faktycznie powinienem alerty na telefonie ustawiać? No ale chociaż wapnia pilnuję, biorę codziennie.

Ja to załatwiam dosyć prosto. Mam takie pudełeczka dla dziadków z miejscami na witaminy, szufladki (rano, popołudniu i wieczór)
Rano wrzucam tam wszystkie suple i witaminy i leży to przy mnie przy kompie i noszę to ze sobą w kieszeni, jak idę np. oglądać film do pokoju.
Co pół godziny biorę jedną, albo dwie tabletki i do wieczora schodzę ze wszystkich. Jak mi się zdarzy, że idzie mi za wolno to przyspieszam i biorę 3-4 naraz.
Ale do wieczora zawsze jestem z pustym pudełeczkiem.
U mnie ponad połowa rzeczy to jakieś proszki, płyny, średnio zda to egzamin.

Ten błonnik jabłkowy całkiem całkiem, łatwo miesza się z wodą, smak w porządku. Jeszcze zobaczymy, co będzie dalej, gdy dotrze do drugiego końca.

DNP o tyle mnie zaciekawiło, bo to działa na mitochondria jakoś, a jeśli obłączki zależą od ich sprawności, będzie to ładnie widać. To, że pomogło temu gościowi z reddita nie oznacza, że pomoże każdemu, on miał najwidoczniej jakiś problem właśnie na poziomie mitochondrialnym. Jak będziesz następnym razem się tym bawił, przyjrzyj się obłączkom. "Trochę" za dużo zachodu z załatwianiem tego tylko po to, żeby zrobić jakiś dziwny eksperyment, który pewnie znudzi mi się po kilku dniach. Jak któraś koleżanka będzie zainteresowana, to się podepnę do tego, mam dwie na wiecznym odchudzaniu.

Wróciłem do żelaza, czyli obecnie jest to beta alanina z histydyną, co drugi dzień żelazo, codziennie wapń. Miała być jeszcze miedź, ale skończyła się tabletkowana, a tej w płynie no... no kurcze Big Grin Już nawet nie chodzi o to, że ciężko tego pilnować, ale jej SMAK... Witamina C też się kończy pomału, zresztą ona kłóci się z miedzią.
https://www.goodreads.com/book/show/2424...Black_Swan

Fajnie zjechali czarnego łabędzia za styl pisania Big Grin To, że sam nie od razu zaskoczyłem, jak bardzo odrażający jest styl autora, świadczy źle o mnie, niestety.
(04-30-2023, 11:01 PM)tomakin napisał(a): [ -> ]DNP o tyle mnie zaciekawiło, bo to działa na mitochondria jakoś, a jeśli obłączki zależą od ich sprawności, będzie to ładnie widać. To, że pomogło temu gościowi z reddita nie oznacza, że pomoże każdemu, on miał najwidoczniej jakiś problem właśnie na poziomie mitochondrialnym. Jak będziesz następnym razem się tym bawił, przyjrzyj się obłączkom.

Przyjrzę się następnym razem, gdy będę zamawiał proszek od Chińczyka. Mirkodawek nie próbowałem, zawsze pełne cykle, a nie chcę się bawić w otwieranie tych kapsułek, co sobie zrobiłem. Niech sobie leżą.

Co do stylu pisania Łabędzia, to miałem też zastrzeżenia podczas czytania "Spektrum" Ornisha. Kompetencji mu nie odmawiam, ale styl pisania ma ciężkostrawny. Dużo przechwalania się, dużo szczegółów o każdym pacjencie, dużo powtórzeń. Dałoby się to skrócić znacząco.
W nawiązaniu i trochę w kontrze do zasad Petersona. Dużo odniesień do gier komputerowych.

12 Rules For Life - YouTube
Kurcze, serio bardzo mocno jesteś wkręcony w youtube i oglądanie ludzi w internecie, ja mam może z 15 takich rzeczy w zakładkach, na kilka tysięcy zakładek.

Problem z youtuberami jest taki, że nie bardzo idzie ich słuchać robiąc coś innego, np audiobooki spokojnie ogarniam w czasie spaceru, youtubera nie bardzo. Książkę w formie klasycznej jakby nie patrzeć, czyta się kilka razy szybciej i z reguły książki mają wyższą jakość merytoryczną. Taka gadająca głowa to ni w pięć ni w dziewięć. No tyle dobrego, że ma się jakiś kontakt z mówionym angielskim, ale i tak czułbym, że tracę czas.

Jak już o książkach mowa, zaliczony czarny łabędź, w sumie niewiele z tego wyniosłem, warto przeczytać, ale gość mógł skrócić to do 1/10. Może problem w tym, że to właśnie ja to czytałem, cały czas na forum powtarzam, że powinno się przejmować najpoważniejszymi rzeczami, takimi jak ryzyko nowotworów, gdzie statystycznie co druga osoba zachoruje, a nie kurde jakimiś odjechanymi chorobami, które ludzie sami sobie diagnozują. Cały czas gada, że powinniśmy uwzględniać nieprzewidywalne zdarzenia losowe, ale nie daje żadnej odpowiedzi na to, w jaki sposób je uwzględnić. Odpowiedź "mieć żelazny zapas" to żadna odpowiedź, bo w świecie ekonomii ktoś, kto połowę zysku przeznacza na zabezpieczenia, po prostu przegrywa z konkurencją i wypada z obiegu.

Niemniej książka z pewnością warta przeczytania i poszerzyła mi perspektywę na sprawy okołogiełdowe, jeśli nawet niewiele dała w sprawach ogólnożyciowych.

Koleżanka nieświadomie podpowiedziała mi super pomysł, zaczęła smarować sobie skórę głowy olejem kokosowym i widzi fenomenalną poprawę włosów. To jest naprawdę BARDZO dobry pomysł, jeśli idzie o sprawdzenie, czy w organizmie brakuje jakiegoś kwasu tłuszczowego. Zastanawiałem się, czy problemy ze skórą głowy które mam, nie wynikają z niskiego poziomu omega 6 kosztem omega 3. Wystarczy parę razy posmarować na przykład olejem sezamowym. Jeśli jest poprawa, wiadomo, że trzeba go zacząć pić i to w dużych dawkach.

Do tej pory kombinowałem z próbami jedzenia sezamu, co jest dość trudne, żeby to robić regularnie, a na dodatek powinno trwać naprawdę długo, albo z jakąś listą objawów, bo tego badaniami się nie wykryje. Smarując łeb, dostarcza się dużą koncentrację w jeden konkretny punkt i już wszystko wiadomo. Spróbuję, co mi szkodzi, szczególnie że olej sezamowy jest dość tani, jeśli porównać jego cenę do ceny samego sezamu.