Zdrowiej - forum medycyny naturalnej i alternatywnej

Pełna wersja: Obłączki
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
No dokładnie 25 lipca 2023

"Ze zmian, objaw Terry'ego jest prawie niewidoczny, niemal całkowicie zanikł. Nie no, jest w pytę. Tego nie spodziewałem się tak szybko i przy tak słabej konsekwencji w pilnowaniu suplementacji. "

24 też było już lepiej

23 pisałem o HMB, ale CHYBA wtedy nie wziąłem. Brałem wtedy na pewno dużo B12, kwasu foliowego i betainy. Może jeszcze witaminę B15, a może nie.

18 - duże dawki cynku i oleju sezamowego

A 17 zrobiłem całą rozpiskę rzeczy, które brałem przez poprzednie dni

"OK, rozpiska supli

Wolne rodniki:

- witamina C, 0,5 do 1 grama
- witamina E, 1 tabletka tokovit 370
- NAC, kilka razy dziennie po 1 gram
- karnityna, kreatyna, tauryna, raz dziennie porcja
- melatonina
- AOL (AAKG plus parę dodatków, to to co niby przedłuża młodość)
- kurkumina

przekopię jeszcze szafę, bardzo by się przydała luteina z zeaksantyną, to za grosze kiedyś kupiłem, luteina w dawce 20 mg obniżała poziom MDA o połowę. Jak w szafie nie znajdę, to to zamówię, bo tak czy tak jest w miarę korzystne dla zdrowia, a kosztuje grosze, przy dawce 20 mg dziennie wystarczy brać tabletkę co drugi dzień, wychodzi 7 zł miesięcznie

Jelita:

- błonnik z babki jajowatej, kilka łyżeczek
- maślan sodu, parę tabletek
- glutamina, kilka do kilkunastu gramów
- chondroityna
- glukozamina

Dodatkowo

- co drugi dzień żelazo
- co drugi dzień małe dawki miedzi"

Gdzieś po drodze mogły być jakieś dziwne rzeczy, takie jak właśnie napicie się oleju z czarnuszki czy coś. Obecnie sprawdzam karnitynę i kwas foliowy / b12 / betainę. Jeszcze czasem melatoninę, ale bez większej wiary. Pozostaje:

- kurkumina i AOL
- witamina C i baaaardzo duże dawki cysteiny
- babka jajowata i kwas masłowy, ewentualnie glutamina do tego, ona akurat mi się kończy

jeśli żadna z tych rzeczy nie zadziała, to znaczy, że to nie był efekt żadnego supla.

Odnoszę wrażenie, że to było coś, co zaczęło działać tuż przed 24 lipca. Tu moja rozkmina z tego dnia

"Żelazo? Najbardziej prawdopodobne, bo tu efekty było widać gołym okiem, starczyło popatrzeć na grzebień, ile na nim jest włosów a ile było przed suplementacją. Wolne rodniki? Pamiętam, żeby codziennie brać przynajmniej kilka antyutleniaczy i cysteinę. Jelita nie bardzo, bo pamiętam w sumie tylko o babce i nie biorę za dużo, bo nie jest szczególnie wygodna. Czort wie, o ile zwiększyło mi się dzienne spożycie błonnika, niech ja to zważę... jakieś 8 gramów. Nie wiem, czy to wystarczyłoby, żeby coś zmienić. No i komplet rzeczy do metylacji, gdzie też efekty widać od razu, tyle że niezbyt pozytywne. /edyta no i jeszcze olej sezamowy, regularnie go piję od kilku dni."
"pamiętam, żeby codziennie brać cysteinę". Ona bardzo mocno wpływała na rozszerzanie i zwężanie naczynek krwionośnych, czyli mechanizm, który stoi za objawem, poprawia też odporność, więc może likwidować chroniczne infekcje bądź przerosty flory jelitowej w obrębie układu pokarmowego

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/11153725/

36% zwiększony przepływ krwi już po jednej dawce.

Eh, trzeba zagryźć zęby i pić cysteinę, ale tak po prawdzie jej smak jest przyczyną, dla której nie robię tego regularnie. Zobaczę, może ktoś produkuje w kapsułkach. Zacząłem to wszystko brać 16, objaw znikł 25, no chyba wytrzymam 9 dni. I kurkumina, bo ją po prostu trzeba brać osłonowo.

(no jak myślałem, kapsułkowana jest 4 razy droższa, kiedyś ostrovit robił tanie tabletki, ale nie powlekane i kruszące się już w ręku, czyli w sumie niewielka różnica między proszkiem)
...i jest ta lekkość w nogach, o której pisałem też tuż przed tym, jak znikł objaw Terry'ego około 25 lipca. Niby czułem to często po czosnku, ale potem zwracałem na to uwagę i raczej nie było takiego zjawiska. Zakładam, że to efekt rozszerzenia naczynek krwionośnych i zwiększenia dopływu krwi, ale co konkretnie za to odpowiada? Jest dwóch kandydatów, B12 połączona z żelazem, lub cysteina połączona z kurkuminą i ewentualnie olejem z oregano. No ewentualnie karnityna w końcu zaczęła działać. Aż przejrzę bloga, czy coś takiego robiłem przed tym, jak w przeszłości miewałem to uczucie.
https://zdrowiej.vegie.pl/showthread.php...10#pid5610

https://zdrowiej.vegie.pl/showthread.php...64#pid5264

Cytat z tego drugiego

"Samopoczucie dalej bardzo dobre, z nauką nie jest aż tak dobrze, jak wtedy, gdy brałem piracetam, ale jest dobrze. Dalej czuję jakąś taką lekkość ruchu, coś jakby szło się w wodzie i nagle wyszło na brzeg, tylko oczywiście nie aż tak silnie. I pojawiło się po napchaniu "pod korek" cysteiną."

Cysteina, jak w mordę jeża.

Lecimy dalej

https://zdrowiej.vegie.pl/showthread.php...64#pid4464

"Dalej gdy chodzę jest jakby taka większa lekkość w nogach, ale pojęcia nie mam, czy poprawia się krążenie, czy nie."

Przejrzyjmy wstecz... cynk i kilogramy witaminy C, bo miałem jakąś infekcję. O cysteinie nie pisałem, ale jako że to była infekcja i podnosiłem odporność, jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że to brałem bez zapisywania.

https://zdrowiej.vegie.pl/showthread.php...45#pid5545

i lecimy wstecz, co robiłem... no, akurat dzień wcześniej było podsumowanie

"Z supli obecnie biorę tylko:

- magnez
- wapń
- betka + histydyna
- witamina C
- kwas foliowy

Jeszcze do kwasu foliowego dorzuciłem betainę, bo jest niezbędna do wykorzystania jego dużych dawek"

Lecimy dalej... https://zdrowiej.vegie.pl/showthread.php...75#pid4075

"Znowu po tym, jak zeżarłem czosnek w formie naturalnej, zamiast tabletkowej, czuję jakąś lekkość w nogach i jasność myśli. "

Betaina, B12, karnityna, to chyba tyle z istotnych rzeczy.

https://zdrowiej.vegie.pl/showthread.php...15#pid4215

"Kurcze, chyba działa ten żeńszeń, Jakaś lekkość w nogach, jasność myśli, świadomość otoczenia, dokładność ruchów."

Co tam było parę dni wstecz... no nic, tylko żeń-szeń.
A właśnie, zagadka, dlaczego po B15 ludzie mają ataki lękowe. Kilka dni przed tym, jak mi znikł objaw, pisałem, że musiałem dosłownie uciekać z lasu podczas grzybobrania. Efekt brania B12, kwasu foliowego i betainy. One i B15 mają jedną wspólną rzecz, metylację. I może gdzieś tutaj tkwi rozwiązanie zagadki nerwicy lękowej? Miliony ludzi na całym świecie ma ataki lęku bez przyczyny, która ten lęk wywołuje. Skoro ta jedna niby-witamina (bo B15 nigdy oficjalnie nie została do witamin dodana) ma taki efekt, to może właśnie gdzieś tutaj tkwi przyczyna, może jej poznanie pozwoliłoby opracować skuteczną terapię?

Kurcze, nie ma nic w google na ten temat, ani w oficjalnych źródłach, ani na forach gdzie ludzie opisują. Ale kilka osób mi pisało, że po B15 mieli silne ataki lękowe, to było w czasach, gdy mnóstwo tego na allegro sprzedawali.

To B15 jest jakby "zubożoną" betainą, z 2 grupami metylowymi zamiast z 3, niby powinno tak samo działać, tylko trochę słabiej. W rzeczywistości 50 mg B15 działa mocniej, niż 10 000 mg betainy. To musi być tak, że pangamanian wapnia (tak to się fachowo nazywa) jest wykorzystywany w jakiejś jednej, konkretnej reakcji, podczas gdy normalnie grupy metylowe są wykorzystywane w tej konkretnej, ale też w tysiącu innych.

Może najzwyczajniej podnosi poziom noradrenaliny, bo do jej syntezy potrzeba procesów metylacji?

Może podnosi histaminę...

Posłucham rady z reddita i wezmę trochę niacyny, ona "wymiata" grupy metylowe i spowalnia te wszystkie procesy. Po tych dawkach kwasu foliowego i B12, które ostatnio brałem, teraz trudno mi funkcjonować z powodu stanów lękowych.

Ogólnie to konsensus jest tam na reddicie taki, że po jakimś czasie metylacja normuje się i nawet 100 razy większe dawki metylatorów nie powodują stanów lękowych. Mogłoby to oznaczać, że organizm tych ludzi ma zbyt słabą metylację, dlatego po suplementach wszystko zaczyna zasuwać na przyspieszonych obrotach, ale skutkiem ubocznym jest nadprodukcja noradrenaliny. Gdy wszystko się zmetyluje jak trzeba, wtedy organizm nie ma potrzeby tak szaleńczo podkręcać tych procesów, gdy tylko pojawi się w żołądku jakieś źródło grup metylowych. Trochę to naciągane, no ale jedyna alternatywa jaką mają to "nigdy więcej nie dotykaj metylowanego kwasu foliowego".

Akurat niacyny to mam zapas na kilka lat. Kupiłem 250 kapsli, zjadłem do tej pory może 5. Jeden muszę na 4 części dzielić.
A jak pić, by doświadczać dobrej fazy, a nie zaliczać zgona? Bo u mnie niestety po alkoholu wrażenie trzeźwości i nagle zasypiam mimowolnie.
Kurcze, no na alkoholu akurat się nie znam Big Grin Ale to raczej jedna z tych rzeczy, które są w genach, tak jak jeden jest wysoki, a drugi rudy.

Jeszcze tak myślę, że rozwiązaniem zagadki zaniku i pojawiania się objawu może być nie to, że biorę coś, co go "leczy", ale że wcześniej mogłem brać rzeczy, które go zwiększają, a po ich odstawieniu organizm przegiął w drugą stronę. Wszystkie hormony są w stanie równowagi, która jest jakby huśtawką, jeśli nagle coś zwiększy się bardzo mocno, to potem spadnie do poziomu poniżej normy, potem znowu skoczy powyżej i tak w kółko, aż zatrzyma się pośrodku.

Przykładowo, biorę dużo metylatorów, skacze mi noradrenalina, organizm reaguje obcinając jej produkcję, ale to nie działa, bo grupy metylowe ciągle krążą we krwi. Potem grupy znikają, ale mechanizmy obniżające produkcję noradrenaliny dalej są aktywne. Poziom spada poniżej przeciętnej. Przepływ krwi wraca do normy. Na kilka dni, dopóki organizm znowu nie napompuje się noradrenaliną.

Oczywiście czysto hipotetyczne i akurat noradrenalinę wybrałem jako przykład, równie dobrze może być np tak, że jakiś czas przed tymi okresami poprawy i "lekkości" brałem jod (bo w sumie tak było), organizm na chwilę wpadał w fazę mocnej nadczynności, potem przechodził w lekką niedoczynność (objaw znikał). potem wracał do lekkiej nadczynności.
...i może to wrażenie lekkości, jakie wtedy czułem, to właśnie efekt napompowania organizmu adrenaliną?
Znam tylko jedną sztuczkę, o której wyczytałem w książce "Mózg chce więcej. Dopamina. Naturalny dopalacz", mianowicie okazuje się, że na początku picia najwięcej dopaminy się wydziela, dlatego lepszy efekt da doprowadzenie do tej samej ilości promili w krótszym czasie.