Zdrowiej - forum medycyny naturalnej i alternatywnej

Pełna wersja: Obłączki
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
To były piękne czasy, gdy jeszcze wierzyłem w to, co ktoś napisał w internecie, zamiast sprawdzać w 4 niezależnych źródłach, ehhh
Tak teraz kminię, te palpitacje co miałem i myślałem, że to od jodu / nadczynnej tarczycy, swego czasu jeden lekarz zalecał mi na to gigadawki magnezu, ale dosłownie kosmiczne. No i faktycznie, od kilku dni biorę też D3, która mocno obniża ten magnez w komórkach nerwowych. Co więcej, te zaburzenia rytmu serca dużo bardziej zgrały się z dużymi dawkami D3, niż z jodem.
Potestuje ten olej z wiesiołka przez rok. Pasta może i sensu nie ma, ale jest to bardziej do przełknięcia, niż sam olej (jak sądzę). Pewnie jednak nie wiadomo czy pasta nie blokuje do 0 przyswajania? Jak tak to może lepiej by to łykać normalnie..
Dla mnie wydać te kilkaset złotych czy tam kilka tysięcy na to to nie problem na rok terapii, tylko skąd to bezpiecznie kupić? Chodzi mi o to, żeby nie kupić oleju silnikowego od jak to określiłeś eufemizmem "przedsiębiorczego rodaka". Są tutaj jakieś cechy charakterystyczne? Mogę zapłacić drożej, ale chce mieć pewność, że to co kupiłem to olej z wiesiołka. Cysteina np. jest kwaśna i są po niej gazy, glicyna jest słodka. Patrząc na fenomen tego to mógłbym to brać nawet do końca życia, smak nie ma dla mnie większego znaczenia. Na allegro jest w chuj ofert, pytanie który jest ten dobry. Dobre pytanie jest jednak takie, czy biorąc to przez całe życie nie będzie to miało jakichś skutków ubocznych... ciekawe swoją drogą, że jak przychodzi opierdolić kotleta to nie mam takich dylematów.

Siemię lniane, chyba do niego wrócę. Przez lata 2012-2015 jadłem tego po 8 łyżeczek dziennie, wszystko było dobrze aż do 2015 kiedy w swojej mądrości dorwałem się do tramalu i moje dni wyglądały mniej więcej tak, że leżałem całymi dniami w łóżku na fazie, prawie zero ruchu i mało jadłem, ale siemienia nie odpuściłem i tak przez cały rok. Schudłem wtedy z 10 kg, bo nie chciało mi się jeść i dorobiłem się kamicy żółciowej, ale to już sprawa rozwiązana, poszedłem na operacje i woreczka żółciowego już nie mam. Podejrzewam, że zadziałał wtedy efekt synergii - zero ruchu, siemię lniane i tramal spowodowały te kamienie. Jednak patrząc na te wszystkie badania, z których wynika, że siemię jest mega zdrowe (lignany?) chyba warto do tego wrócić. Tylko szczerze mówiąc nie chce mi się go podgrzewać za każdym razem.

Cysteinę i glicynę biorę codziennie, od 2-3 miesięcy również wapń 400 mg jonów. Gdzieś co drugi dzień magnez 200 mg jonów no i potas się zdarza, ale rzadko w 2022, z 15 razy może wziąłem 2 gramy chlorku potasu (nie jonów!).

Omega 3 tu mam duże wątpliwości, istnieje scenariusz, że z siemienia i oleju lnianego bardzo dużo go dostarczyłem, ale mogę mieć złe geny, które nie przetrwarzają tego na omega 3, jem też dużo ryb, makrele, tuńczyk z 3 x tygodniowo (tak wiem, uzupełniam niedobory rtęci).

Co by tu jeszcze dodać?
Ta, pamiętam historię z tymi kamieniami żółciowymi, zastanawiałem się wtedy co jest grane, bo dziwne żeby tak szybko się pojawiły, ale jakoś "zapomniałeś" wtedy powiedzieć, że ćpałeś tramal Big Grin

Olej z ogórecznika masz centralnie w auchan na półce z olejami, firma oleofarm, pewnie w innych marketach też, nie wiem bo innych nie mam pod nosem.

Czort wie, co dodać, badania całkiem ładnie wskazują na korzyści z tokotrienoli, tylko to drogie cholerstwo. Mnóstwo rzeczy jest tak trochę na plus, trochę na minus, ale jakby się na kilku skupiać, to bym właśnie szedł w ogórecznik, tokotrienole, cysteinę (i w miarę możliwości jednak nie acetylocysteinę, bo jest jakieś podejrzenie, że może szkodzić), do tego oczywiście trochę d3 w zimie.
Nie prawda, wspominałem o tym, że brałem tramal, na 100%, jak masz jeszcze gdzieś w archiwum stare forum to to byś znalazł. Wtedy pisałeś artykuł o bakteriach jelita cienkiego? Czy coś takiego, mogłem pokręcić już o co tam chodziło. Wiem, że miało to związek z niską kwasowością żołądka i jelitem cienkim, przerost bakterii etc (w sensie ten artykuł). Poleciłeś mi zrobić badania no i na usg wyszły kamienie...

Za głupotę się płaci, pamiętam, że jakbym miał pewność, że da się te kamienie jakoś usunąć bez straty woreczka to byłbym w stanie nawet 1kk usd zapłacić, co było wyjątkowo głupie, bo żyje teraz bez żadnych konsekwencji (no może np. nie mogę zjeść bananów bez czegoś tłustego i czasami sraczki dostaję po tłustych rzeczach), pytanie co będzie za 30 lat przykładowo. Kiedyś pisałeś, że po siemieniu czy tam po oleju lnianym też miałeś jasny stolec. Ja, aż do operacji stolec miałem koloru banana. Cokolwiek tłustego zjadłem to miałem niewyobrażalny ból, taki że aż z oddychaniem miałem problemy.

Z witaminą D mam ten problem, że za cholerę nie mogę po tym zasnąć. Znaczy mogę się opalać cały dzień na słońcu i śpię bez problemu, a jak wezmę 5k jednostek z devikapu (tylko aptece w tym przypadku ufam) to nie zasnę przez 2-3 noce. I taki niepokój, nerwowość, coś jest nie tak z tym. Ile bym tego magnezu do tego nie wziął to to nic nie daje. No, ale będzie trzeba za jakiś rok się przemęczyć, może z czasem to minie, organizm w końcu dąży do równowagi, więc i tolerancja na to powinna się pojawić.

Ciekawi mnie jaki jest problem z transplantacją pęcherzyka żółciowego, że nikt tego nie robi, dużo bym dał, żeby go odzyskać, od tak, żeby mieć wszystkie narządy.
Z D3 też kiedyś miałem takie problemy, teraz biorę trochę mniej - 1.5 - 2.5 k jednostek - i zawsze rano. Ja wychodziłem z założenia, że jakiekolwiek pozytywne efekty wyższych dawek witaminy D (Co też jest chyba dość sporną kwestią), zostaną przeważone przez negatywne efekty rozregulowanego snu, więc to się po prostu nie kalkuluje.

Jeszcze co do Cysteiny - też dodałem ostatnio Glicynę, brałem razem przez ostatnie parę tygodni i wydaje mi się, że efekty uboczne albo zniknęły, albo bardzo się zmniejszyły. Może to był "brakujący element"?
O, a jakie efekty uboczne zniknęły po glicynie? tzn czego? Bo cysteina jako taka nigdy żadnych przykrych efektów nie dawała.

D3 teoretycznie powinna przestać dawać bezsenność po tym, jak uzupełni się K, A i magnez, w praktyce... no właśnie, cholera wie, jak jest w praktyce. U mnie to nie bardzo działa, cały czas po D3 mam problemy ze snem. To na pewno jest coś na linii wapń - magnez - potas, ale co konkretnie i jak temu przeciwdziałać?
Miałem na myśli negatywne efekty po cysteinie - czyli jakby objawy alergii i też problemy ze snem i nastrojem. Pisałem tutaj kiedyś o tym.
Miałem pełne opakowanie i nie chciałem wyrzucać, więc dokupiłem glicynę - która też, niby, może być wąskim gardłem przy produkcji glutationu - i chyba pomogło, rzeczywiście.
(01-07-2023, 08:11 AM)Nawaphon napisał(a): [ -> ]Z D3 też kiedyś miałem takie problemy, teraz biorę trochę mniej - 1.5 - 2.5 k jednostek - i zawsze rano. Ja wychodziłem z założenia, że jakiekolwiek pozytywne efekty wyższych dawek witaminy D (Co też jest chyba dość sporną kwestią), zostaną przeważone przez negatywne efekty rozregulowanego snu, więc to się po prostu nie kalkuluje.

Jeszcze co do Cysteiny - też dodałem ostatnio Glicynę, brałem razem przez ostatnie parę tygodni i wydaje mi się, że efekty uboczne albo zniknęły, albo bardzo się zmniejszyły. Może to był "brakujący element"?

Może to efekt tolerancji, przyzwyczajania się organizmu? Organizm dąży do równowagi. Powiedzmy, że podałbym bym Wam 200 mg morfiny dożylnie to byście obaj umarli, ale jakbym powoli przyzwyczajał organizm, najpierw podał 10, później 20 i tak przez wiele dni to później po tych 200 mg morfiny dożylnie każdy z Was czułby się "normalnie", nawet fazy by nie miał. Sorry Tomakin, że takie drastyczne przykłady, ale to dobrze widać. Można by to też do siłowni porównać. Powiedzmy, że początkujący choćby się zesrał nie zrobi 10 powtórzeń po 15 kg na biceps. Ale stopniowo zwiększając obciążenie po kilku tygodniach czy tam miesiącach zrobi to bez problemu, nawet się nie spoci prawdopodobnie.


Glicyna ułatwia zasypianie i ten sen jest tam bardziej wartościowy czy jakoś tak (nie piszę tego naukowo), więc może to pomagać w jakimś stopniu witaminie D. Magnezu nawet jak wezmę 5 x dziennie po 200 mg jonów, czyli 10 gramów chlorku magnezu 6 wodnego to i tak nie zasnę, co najwyżej z 30 minut jakiś spokój poczuje. Devikap jest trochę irytujący bo te kropelki szybko lecą i łatwo przedobrzyć, powinni zrobić jakiś dozownik, że 1 naciśnięcie =1 kropla. Za rok spróbuje z witaminą D jeszcze raz, na razie za dużo mam na głowie, bo zamierzam jeszcze siłownie do spacerów dodać, takie na serio ciężkie treningi, jak jeszcze nie będę mógł spać to szału dostane i rzucę wszystko w pizdu.
" Za rok spróbuje z witaminą D jeszcze raz, na razie za dużo mam na głowie, bo zamierzam jeszcze siłownie do spacerów dodać, takie na serio ciężkie treningi, jak jeszcze nie będę mógł spać to szału dostane i rzucę wszystko w pizdu."

A też z treningami i snem relacja jest - przynajmniej u mnie - nie zawsze pozytywna.
Pamiętam jeszcze kiedy miałem naście czy 20-kilka lat, im bardziej byłem zmęczony - tym lepszy później miałem sen. Człowiek padał wykończony i mógł spać 10-12 godzin.
Teraz jeśli za bardzo przegnę z intensywnością i częstotliwością, na odwrót - ciężko zasnąć i uczucie jakby nie było w ogóle głębokiej fazy snu, co znowu rozwala regenerację i nastrój i takie błędne koło.