Zdrowiej - forum medycyny naturalnej i alternatywnej

Pełna wersja: Obłączki
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
W sumie... jeśli lekarze nie chcą przeprowadzać operacji, to pewnie wiąże się ona z bardzo poważnym ryzykiem. Może i faktycznie nie od rzeczy byłoby wypróbowanie wszystkich możliwych supli przeciwnowotworowych, zanim się na nią zdecydujesz.

A ja wpadłem na genialny w swojej prostocie pomysł. Posmaruję paznokieć i skórę powyżej paznokcia serdecznego palca lewej ręki olejem z czarnuszki, prawej ręki olejem z sezamu. Dodatkowo środkowy palec prawej ręki dostanie olej z ogórecznika. Spróbuję tak przez kilka dni.

Co prawda nawet jeśli oleje mają pomagać, to jest spora szansa, że chodzi o ich wpływ na całość organizmu, np na wątrobę, ale jest też możliwość, że to jak ze skórą głowy, że po prostu brakuje konkretnych kwasów tłuszczowych w konkretnym miejscu.

Trzy różne kawałki gazy, nasączone olejem, będę trzymał w trzech oddzielnych pojemnikach, żeby się nie pomieszały i nie nasiąkły innymi olejami.
Czy mógłbyś mi napisać przykładowy rozpis dla choroby nowotworowej a ja zapytam mojego endokrynologa czy z czymś według niego mogę próbować... I tak nie mam już nic do stracenia więc zapytam.
Umm... paznokieć, który dostał olej sezamowy, to jedyny, na którym nie widać objawu Terry'ego. Nie jestem pewien, czy wcześniej go nie było, spróbuję też dać sezamowy na małego palca prawej ręki, tam objaw jest widoczny.

https://naturalneleczenie.com.pl/2023/01...wotworach/

tu masz podstawowe rzeczy, które miały jakieś działanie wykazane badaniami.
Na jaki guz mózgu działał ten ogórecznik?
Nie no, nie chce mi się wierzyć, że olej mógłby wpłynąć na objaw Terry'ego, bo on raczej zależy od tego, jak krew płynie w okolicach wątroby, ale nie wykluczam.

Co natomiast byłoby dziwne, to to, że olej z ogórecznika nic nie dał.

Olej z ogórecznika vs sezamowy

Kwas linolowy 35 vs 41
Kwas oleinowy 15% vs 40%
Palmitynowy 10% vs 8%
Stearynowy 4% vs 5%

Nie ma kwasu tłuszczowego, który występuje w sezamowym, a nie ma go w ogórecznikowym. Są jeszcze jakieś w ilościach śladowych, rzędu 0,1%. To, że oleinowego jest mniej, nie powinno mieć znaczenia, bo i tak 15% wystarczyłoby do wysycenia tkanek.

Ogórecznik już stosuje się na bodajże glejaka, w oficjalnej medycynie, ale w niektórych krajach i w niektórych przypadkach.
Nie no bez sensu, totalnie bez sensu, przecież olejowałem włosy, wszystkie paznokcie miały długi kontakt z olejem. Stawiam, że po prostu na tym paznokciu nie widać objawu i nie zwróciłem na to wcześniej uwagi, a nie zwróciłem, bo wydało mi się całkowicie niemożliwym, by znikł po niecałej godzinie olejowania.

Ale i tak spróbuję z małym palcem.
...no i olejowanie małego palca nic nie dało, czyli objaw był po prostu niewidoczny na serdecznym prawej ręki od zawsze, tak jak jest niewidoczny na kciukach. Ale na wszelki wypadek będę się temu przyglądał. Zapiszę, że objaw widać wszędzie, oprócz serdecznego prawej ręki, a do tego widać go trochę słabiej na środkowym i wskazującym prawej ręki. No i w ogóle go nie widać na kciukach.

Najbardziej liczę na to, że będzie zmiana w tych podłużnych prążkach, bo o tym czytałem w wielu źródłach, że zależy od niedoborów konkretnych kwasów tłuszczowych i właśnie opisywano omega 6, w tym gamma linolenowy. No ale to uwidoczni się po kilku tygodniach, jak nowy paznokieć wyrośnie z naolejowanej tkanki. Były też doniesienia, że te prążki zależą od stanu zapalnego, z tym powinna sobie poradzić czarnuszka. Na obłączki jako takie nie liczę za bardzo, ale akurat przy czarnuszce jest coś na rzeczy, z uwagi na stany zapalne.

W ogóle świetna metoda, może potem spróbuję z np witaminą E, albo innymi rzeczami, które ciężko by było dostarczać w diecie, bo wymaga to wielu miesięcy wysycania organizmu. O wiele łatwiej jest wysycić kilka cm2 skóry w okolicy paznokcia. Tak samo ta nieszczęsna miedź.

A skóra głowy dalej bez śladu zmian chorobowych.
Skopiowałem od Ciebie pomysł na olejowanie skóry głowy i przy okazji też twarzy i rąk. Po kilku dniach skóra zaczyna wyglądać świetnie, a przede wszystkim nie jest już tak wysuszona.
W sklepach czy na allegro masz olejki docelowo do smarowania skóry głowy, zazwyczaj na bazie oleju kokosowego, który zresztą można stosować samodzielnie. Kiedyś nawet testowałem, czy mi nie brakuje, żarłem to łyżkami, aż się zatrułem, kilka dni rzygałem i od tej pory na sam widok opakowania mnie cofa. Jak chcesz dla urody, to własnie kokosowy wypróbuj, bo nim się wszyscy zachwycają, ja testowałem pod kątem sprawdzenia, czy te badania kliniczne, gdzie wykryto niedobór dwóch konkretnych kwasów tłuszczowych u osób z podobnymi zmianami skórnymi jak u mnie, są coś warte.

I jeśli faktycznie to olej pomaga mi na stan skóry głowy, to jest to mega ważne odkrycie, najważniejsze od początku tego wątku, a nawet od początku moich poszukiwań przyczyny pogorszenia stanu zdrowia. Wyszłoby, że brakuje mi składnika odżywczego, który jest podstawowym elementem budulcowym każdej komórki, na dodatek nie tyle brakuje w diecie, bo w niej miałem w miarę OK, co raczej mój organizm nie potrafi tego przyswajać / przetwarzać i wymaga znacznie większych dawek, niż u innych osób. W takiej sytuacji wysyca się organizm na maksa, ignorując wszystko inne, bo może się okazać, że po wysyceniu nie zostanie żaden objaw.

Teraz pozostaje obserwować, czy coś się zmieni. Może być tak, że to histydyna pomogła, wtedy problem wróci, bo ją odstawiłem. Może być i tak, że to efekt zmywania z włosów tego oleju, przez co myłem je częściej. A może być zwykły okres poprawy, wynikający z cholera wie czego, bo takie rzeczy pojawiają się i znikają same z siebie, czy raczej z jakiegoś powodu, którego nikt do końca nie zna.
Zdaje się, że kokosowym kiedyś lata temu smarowałem trochę. Mogę spróbować, choć preferuję tańsze oleje. Smile Z tym, że ja to głównie pod kątem łupieżu. Chociaż ponownie kupiłem niedawno szampon z ketokonazolem i oczyścił mnie z wszelkich łusek i zaczerwienień. Profilaktyka potrzebna. Pamiętam, że pisałeś o Nizoralu na stronie o długowieczności. Przy okazji też dowiedziałem się, że są ponoć podania potwierdzające, że ketokonazol w pewnym stopniu wypłukuje DHT ze skóry głowy, co ma zapobiegać łysieniu.
Kupiłem też za grosze dermaroller. Taki wałek z kolcami 1,5 mm. Raz na dwa tygodnie można sobie przejechać tym po skórze głowy, żeby zrobić mikrouszkodzenia skóry i zmusić ją do regeneracji i poprawy ukrwienia. Zresztą po twarzy też. Olej położony na świeżo podziurawioną skórę wchłania się jeszcze lepiej. Polecam spróbować.