05-28-2021, 10:24 PM
Witam serdecznie wszystkich forumowiczów!
Zwracam się do was z prośbą o poradę lub polecenie miejsca/osoby, która byłaby kompetentna.
Bardzo mi na tym zależy, z uwagi na uciążliwość dolegliwości, wiadomo.
Chciałbym, o ile to będzie możliwe, całkowicie zejść z klozapiny i leczyć się tylko naturalnymi sposobami. Moje osobiste doświadczenia z farmakologią, jak i obserwacje funkcjonowania wielu osób, z mojego otoczenia, czy tych, z którymi byłem hospitalizowany, wskazują, że wyrządza ona więcej złego niż dobrego, a z czasem człowiek staje się jej niewolnikiem. Przy głębszym studium Słowa Bożego okazuje się to samo, że farmakologia jest grzechem i może służyć niewolenia jej używających. Trzeba docierać do oryginalnych manuskryptów, bowiem tłumacze tłumaczą słowo "farmakon" jako "czary", a nie "farmację"...
Biorę niestety 25-25-100 klozapiny.
Całkowite i zejście od razu, kończyło się nie najlepiej. Dlatego poszukuję kogoś, kto będzie w ogóle chcieć, pomóc mi odstawić ją pod nadzorem.
Obecnie śpię, każdego dnia, po 14h dziennie, żeby być wyspanym. Mam problemy z pamięcią, uwagą, bardzo duże. Mam bardzo mało "energii". Do tego lęki związane z ludźmi. Wydaje się być coraz gorzej.
Trochę się interesuję zdrowym odżywianiem, ale co z tego, skoro godziny spędzone na oglądaniu czy czytaniu przelatują przeze mnie, "jak przez durszlak" (problemy z pamięcią). Z mojej perspektywy jest to bardzo uciążliwe.
Z poszukiwań wynikło, iż byłem na diecie keto, na której czułem się lepiej.
Byłem też weganinem z przerwami ponad rok, ale nie obserwowałem jakiejś poprawy.
Jestem obecnie, można powiedzieć, w nieciekawym położeniu, bo dodatkowo żyję po prostu na socjalu, z powodu czego jest mi wstyd. Dodatku mocno uzależniony emocjonalnie od matki. Ona uważa farmakologię jako konieczność, nie dopuszcza innych metod i możliwości, wierzy w "magię" leków. Marzę o wyprowadzce i podjęciu jakiejkolwiek pracy zarobkowej. Wiele poukładałem, ale wiele jest zwalone.
Jestem w takim sprzężeniu schizofreniczno- "przegrywowej". Proszę o pomoc, może na początek suplementacji, wiem że też muszę nad sobą solidnie popracować, czyli doświadczać i przekraczać swoje słabości. Liczę na Boga, ale od siebie muszę coś dać. Mam nadwagę, bo strasznie się tyje i ma ogromny apetyt po klozapinie. Na psychotropach jestem od 16 roku życia, czyli od 11 lat, dodatkowo jeszcze się parałem psychoterapią, jakbym miał tę wiedzę co dzisiaj, to chyba wolałbym się fazy chycić...
Piszę tego tak dużo, bo miewam chwile, jak tę, w których zmuszam się do jakiejkolwiek aktywności, czyli choćby do szukania wyjścia.
Może spróbować keto znowu?
Może podsuniecie coś jeszcze? Zależy mi, żeby wreszcie zacząć zwyczajnie, godnie żyć, za swoje, podjąć pracę i nie żywić się tylko lękiem, robić coś dobrego dla innych.
Pod pewnymi względami jest lepiej niż było kiedyś, sam nad tym pracowałem i starałem się i Pan Chrystus mnie prowadził, ale pod pewnymi gorzej, głownie przez Klozapol i tkwienie w rodzinnych schematach, przez zwyczajne poddawanie się
.
Pozdrawiam i dziękuję za odpowiedzi czy pokierowanie dalej.
Zwracam się do was z prośbą o poradę lub polecenie miejsca/osoby, która byłaby kompetentna.
Bardzo mi na tym zależy, z uwagi na uciążliwość dolegliwości, wiadomo.
Chciałbym, o ile to będzie możliwe, całkowicie zejść z klozapiny i leczyć się tylko naturalnymi sposobami. Moje osobiste doświadczenia z farmakologią, jak i obserwacje funkcjonowania wielu osób, z mojego otoczenia, czy tych, z którymi byłem hospitalizowany, wskazują, że wyrządza ona więcej złego niż dobrego, a z czasem człowiek staje się jej niewolnikiem. Przy głębszym studium Słowa Bożego okazuje się to samo, że farmakologia jest grzechem i może służyć niewolenia jej używających. Trzeba docierać do oryginalnych manuskryptów, bowiem tłumacze tłumaczą słowo "farmakon" jako "czary", a nie "farmację"...
Biorę niestety 25-25-100 klozapiny.
Całkowite i zejście od razu, kończyło się nie najlepiej. Dlatego poszukuję kogoś, kto będzie w ogóle chcieć, pomóc mi odstawić ją pod nadzorem.
Obecnie śpię, każdego dnia, po 14h dziennie, żeby być wyspanym. Mam problemy z pamięcią, uwagą, bardzo duże. Mam bardzo mało "energii". Do tego lęki związane z ludźmi. Wydaje się być coraz gorzej.
Trochę się interesuję zdrowym odżywianiem, ale co z tego, skoro godziny spędzone na oglądaniu czy czytaniu przelatują przeze mnie, "jak przez durszlak" (problemy z pamięcią). Z mojej perspektywy jest to bardzo uciążliwe.
Z poszukiwań wynikło, iż byłem na diecie keto, na której czułem się lepiej.
Byłem też weganinem z przerwami ponad rok, ale nie obserwowałem jakiejś poprawy.
Jestem obecnie, można powiedzieć, w nieciekawym położeniu, bo dodatkowo żyję po prostu na socjalu, z powodu czego jest mi wstyd. Dodatku mocno uzależniony emocjonalnie od matki. Ona uważa farmakologię jako konieczność, nie dopuszcza innych metod i możliwości, wierzy w "magię" leków. Marzę o wyprowadzce i podjęciu jakiejkolwiek pracy zarobkowej. Wiele poukładałem, ale wiele jest zwalone.
Jestem w takim sprzężeniu schizofreniczno- "przegrywowej". Proszę o pomoc, może na początek suplementacji, wiem że też muszę nad sobą solidnie popracować, czyli doświadczać i przekraczać swoje słabości. Liczę na Boga, ale od siebie muszę coś dać. Mam nadwagę, bo strasznie się tyje i ma ogromny apetyt po klozapinie. Na psychotropach jestem od 16 roku życia, czyli od 11 lat, dodatkowo jeszcze się parałem psychoterapią, jakbym miał tę wiedzę co dzisiaj, to chyba wolałbym się fazy chycić...
Piszę tego tak dużo, bo miewam chwile, jak tę, w których zmuszam się do jakiejkolwiek aktywności, czyli choćby do szukania wyjścia.
Może spróbować keto znowu?
Może podsuniecie coś jeszcze? Zależy mi, żeby wreszcie zacząć zwyczajnie, godnie żyć, za swoje, podjąć pracę i nie żywić się tylko lękiem, robić coś dobrego dla innych.
Pod pewnymi względami jest lepiej niż było kiedyś, sam nad tym pracowałem i starałem się i Pan Chrystus mnie prowadził, ale pod pewnymi gorzej, głownie przez Klozapol i tkwienie w rodzinnych schematach, przez zwyczajne poddawanie się
.
Pozdrawiam i dziękuję za odpowiedzi czy pokierowanie dalej.