08-31-2024, 04:24 AM
Tylko nie zepsuj sobie mózgu, bo łatwo rozwalić połączenia próbując tworzyć nowe.
Skrajna nieporadność życiowa i fobia społeczna - co robić?
|
08-31-2024, 04:24 AM
Tylko nie zepsuj sobie mózgu, bo łatwo rozwalić połączenia próbując tworzyć nowe.
08-31-2024, 05:42 AM
@up Co masz na myśli? Zazwyczaj gdy ktoś tak pisze to ma do opowiedzenia jakąś historię.
Btw nie używałem zwrotu @up od jakichś 15 lat, gdy to pisałem na forum dedykowanemu grze komputerowej, a mimo to błyskawicznie użyłem go jako narzędzia doprecyzowujacego do kogo się odnoszę. Umiejętności z młodości ciężko zapomnieć, co ma plusy i minusy.
08-31-2024, 02:08 PM
Co ja mam na myśli z tymi połączeniami? No są specyfiki, które pozwalają nieco przemodelować mózg, tworzyć nowe połączenia. Pewnie Temper coś takiego użył. Ale jednocześnie traci się stare połączenia i to może mieć dość nieprzewidziane konsekwencje.
08-31-2024, 03:31 PM
Są badania na ten temat, ale to nadal nic pewnego.
https://www.nature.com/articles/s41386-022-01389-z Nie da się powiedzieć, czy zmiany połączeń mogą byc na stałe. Trzeba też sporo czasu, żeby nowe połączenie powstało.
09-01-2024, 06:58 AM
Hej, usuniesz instrukcję przyrządzenia heroiny, narkotyku, który uzależnia od pierwszej dawki i zabił już miliony? Dzięki.
09-01-2024, 08:27 AM
Kiedyś chciałem z ciekawości spróbować psychodelików - grzybów, czy DMT... ale zauważyłem taką prawidłowość, że chociaż ludzie, którzy tych rzeczy próbowali - przynajmniej Ci, którzy głośno o tym mówią - oczywiście wierzą, że dało im to jakiś większy wgląd w rzeczywistość, czy otworzyło im oczy... ale patrząc na nich z boku, nie sprawiają wrażenia ludzi szczególnie świadomych, często wręcz odwrotnie.
Jest taki cytat Wilta Chamberlaina, który miał duże problemy z rzutami osobistymi i w pewnym momencie zaczął pracować z psychologiem. Spytano go, czy były jakieś pozytywne efekty i powiedział coś w stylu "O tak, uwierzyłem, że rzucam lepiej, niż było to w rzeczywistości.". Tak mniej więcej patrzę na ludzi, którzy mówią o Swoich doświadczeniach z psychodelikami - i sam z własnym mózgiem wolę się nie bawić.
09-01-2024, 06:25 PM
O zażywaniu czegokolwiek, czy to psychodelików, czy leków opioidowych, lepiej nie mówić publicznie. Raz, że część substancji może być nielegalna, więc lepiej nie zwracać na siebie uwagę, dwa, że nie jest to zwykle dobrze odbierane przez otoczenie, a trzy, że może być niebezpieczne.
Zresztą głoszenie poglądów czy robienie rzeczy odbiegających od powszechnej normy to nie jest dobry pomysł. Na przykład mówienie, że się w ogóle nie pije alkoholu, albo jest weganinem. Łatka dziwaka, ćpuna, czy neofity bywa trudna do zerwania. Robić swoje w ciszy.
09-01-2024, 09:14 PM
Tak, jestem konformistą, potrzebuję przynależności do grupy i akceptacji społecznej.
12-18-2024, 11:19 PM
Skoro mój pamiętnik wrócił, to napiszę kilka słów aktualizacji.
Pod względem zdrowotnym wszystko jest u mnie dobrze. Poza powracającym co jakiś czas zapaleniem skóry w stałych miejscach we włosach, na twarzy i pod kolanami nic mi nie dolega. Jem dobrze, co jakiś czas coś suplementuję, mikrodawkuję, badam się, ćwiczę, choć nieco rzadziej niż bym chciał, dużo spaceruję na domowej bieżni lub na zewnątrz. Moja mama też w miarę dobrze się czuje. Przestałem pracować w kilku miejscach jednocześnie, wrzuciłem nieco na luz. Zarobki sporo mi się zmniejszyły, ale potrzebowałem trochę więcej odpoczynku i dystansu. Zrobiłem dwa certyfikaty IT, chodzę do szkoły zaocznej, choć nauka trudno mi przychodzi. Nie diagnozowałem się profesjonalnie, ale jestem przekonany, że mam cechy zaburzenia osobowości unikającej oraz czasem ADD. Przed to zahamowałem się w wielu dziedzinach życia. Pewne cechy da się naprawić suplementacją i dietą, inne wyrabianiem nawyków i odczulaniem się na sytuacje stresowe. Ale sądzę, że nie da się całkowicie zmienić osobowości. Indukowanie emocji, decyzyjność, zaradność - to jest też zapisane w genach oraz utrwalone od lat dziecięcych, więc prawdopodobnie zawsze będę odczuwał świat i reagował na bodźce w określony, nieco lękliwy sposób. Muszę się z tym pogodzić i nauczyć z tym żyć. I tak dużo już zrobiłem i jestem dumny z siebie. Na silne lęki mam też swoje sposoby i medykamenty. Wiem, że póki ciało nas nosi, to nie jest za późno na wiele rzeczy, ale też mam świadomość, że niektóre rzeczy już mnie ominęły i też trzeba się z tym pogodzić. Nie jestem już młodzieżą, nie jestem też stary. Powoli zbliżam się do wieku średniego i wiążą się z tym pewne ograniczenia. Stanisław Lem napisał kiedyś o tym wieku "smuga cienia". Chodzi o opowiadanie Ananke ze zbioru "Opowieści o Pilocie Pirxie". To ostatnie i najbardziej dojrzałe opowiadanie w tej książce. Jako nastolatek nie wszystko rozumiałem. Teraz jest patrzę na to inaczej. Poniżej cytat. Cytat:Między trzydziestką a czterdziestką, bliżej drugiej: smuga cienia - kiedy już przychodzi akceptować warunki nie podpisanego kontraktu, narzuconego bez pytania, kiedy wiadomo, że to, co obowiązuje innych, odnosi się i do ciebie, że z tej reguły nie ma wyjątków: chociaż to przeciwne naturze, należy się jednak starzeć. Cytat:Smuga cienia to jeszcze nie memento mori, ale miejsce pod niejednym względem gorsze, bo już widać z niego, że nie ma nietkniętych szans. To znaczy: teraźniejsze nie jest już żadną zapowiedzią, poczekalnią, wstępem, trampoliną wielkich nadziei, bo niepostrzeżenie odwróciła się sytuacja. Rzekomy trening był nieodwołalną rzeczywistością; wstęp - treścią właściwą; nadzieje - mrzonkami; nie obowiązujące zaś, prowizoryczne, tymczasowe i byle jakie - jedyną zawartością życia. Nic z tego, co się nie spełniło, już na pewno się nie spełni; i trzeba się z tym pogodzić milcząc, bez strachu, a jeśli się da - i bez rozpaczy. Nie jest to odczucie pesymistyczne. Raczej urealnienie swoich oczekiwań od życia i od siebie, odejście od bujania w chmurach, do czego mam tentencję. W tym roku też odkryłem coś, co bardzo poprawia mi nastrój, nawet uzależnia - uczestnictwo w koncertach i chodzenie do klubów na imprezy. Byłem na występach kilku moich ulubionych zespołów i wykonawców w Polsce i zagranicą, czułem się świetnie. W klubach wybieram imprezy z muzyką techno i psytrance. Bardzo podoba mi się berliński unredgroundowy klimat kultury techno i choć jeszcze nie miałem okazji jechać do Berlina, to bywam na imprezach w Poznaniu, Warszawie i Wrocławiu. Muszę odstawiać swoje rytuały walcząc z lękiem przed nieznanym, czyli krążę najpierw przy wejściu do klubu udając, że grzebię w telefonie, żeby zobaczyć, jak wygląda otoczenie, jacy ludzie się kręcą. Jak już wejdę, to na początku ciężko jest wkręcić się w muzykę, bo nie umiem tańczyć i mam wrażenie, że wszyscy mnie obserwują i się śmieją, co jest nieprawdą. I choć o tym dobrze wiem, to i tak potrzebuję chwilę, żeby wejść w klimat i przekonać się, że nikt na mnie nie zwraca uwagi i każdy rusza się tak, jak umie i jak mu odpowiada. A ci po różnych pigułach i dropsach to w ogóle odstawiają dziwaczne figury gimnastyczne. Czasem z kimś chwilę pogadam, ale zwykle jestem sam od początku do końca. Na takie bardziej undergroundowe imprezy raczej na podryw się nie chodzi. Samo przebywanie wśród ludzi mi się podoba. Jak już wejdę w rytm, to czuję się fantastycznie, sama muzyka i ruch potrafią uzależniać na tyle, że mogę tańczyć kilka godzin. Kondycję mam dość słabą, do tego pospinane mięśnie, przez co ciężko mi robić niektóre ruchy, więc trzeba robić przerwy, ale wracając zmęczony o 6 rano czuję się naprawdę szczęśliwy. |
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|