This forum uses cookies
This forum makes use of cookies to store your login information if you are registered, and your last visit if you are not. Cookies are small text documents stored on your computer; the cookies set by this forum can only be used on this website and pose no security risk. Cookies on this forum also track the specific topics you have read and when you last read them. Please confirm whether you accept or reject these cookies being set.

A cookie will be stored in your browser regardless of choice to prevent you being asked this question again. You will be able to change your cookie settings at any time using the link in the footer.

Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Obłączki
...smyram się po głowie i nie dowierzam, no czysto, niemal zero problemu. A od kilku tygodni było naprawdę źle.

Selen bywa czasem podawany jako przyczyna zaniku obłączków, ale są dokumentacje zdjęciowe silnego niedoboru i zmian, jakie powoduje, obłączki były na swoim miejscu. I żeby było śmieszniej, niedobór selenu powoduje też problemy z tarczycą oraz bardzo duży wzrost wolnych rodników, dwie kolejne rzeczy, które podejrzewa się o wywołanie zaniku obłączków. Jednak u tamtej kobiety, której lekarze robili zdjęcia, nie znikły, ani nie urosły jakoś po uzupełnieniu, jeśli dobrze pamiętam.

I to jest cholernie dziwne, bo niedobór selenu powoduje kompletny rozstrzał we wszystkich chyba funkcjach organizmu, tych, które zazwyczaj są kojarzone z brakiem obłączków. No i jak to jest, że kobieta, która trafia do szpitala z powodu niedoboru czegoś tak podstawowego jak selen, ma obłączki, gość, któremu gnije skóra, bo krew nie dostarcza substancji odżywczych i tlenu, ma obłączki, mój świętej pamięci ojciec miał obłączki, gdy umierał z powodu wycieńczenia organizmu, a ludzie z depresją nie mają.

Co u mnie jest nie tak, że znikły, a gdy na jakiś czas się pojawiają, to czuję się wtedy dużo lepiej? Ogólny stan zdrowia mam ze 20 razy lepszy od wymienionych wyżej osób, a praktycznie każdy objaw, który mam, można wytłumaczyć słabszym krążeniem, wynikającym zapewne z obkurczu naczyń krwionośnych, czego widocznym gołym okiem efektem jest objaw Terry'ego. Ale to krążenie i tak jest o całe eony lepsze od tego, jakie ma ten mój kumpel albo miał ojciec. Zmiany w krążeniu mogą być skutkiem, ale nie przyczyną.

W tę stronę byłoby najlepiej iść, znaleźć przyczynę objawu. Mechanizm mniej więcej znam, skoro zanika po tym, jak nastąpi aktywacja nerwów układu współczulnego w czasie kąpieli. Ale to tak, jakby znać mechanizm powstawania gorączki, jakieś tam komórki wytwarzają pirogeny czy coś. Za cholerę nie pomaga to ustalić, co gorączkę wywołuje.

Zacznę brać jednak wapń, niezbyt dużo, tak z 500 mg dziennie, pod osłoną potasu, najlepiej cytrynianu, o ile go znajdę. No i w ogóle trzeba o potas zadbać, jak się bierze tyle kwasu foliowego, są przypadki, gdy pacjentów dosłownie zabiła reakcja gwałtownej utraty potasu po suplementacji B12 i kwasem foliowy. Pierwszy raz od dawna miałem problemy z zaśnięciem i może to efekt zbyt niskiego potasu.

A w ogóle jakaś infekcja, siedzę, kicham i smarkam. Bez gorączki, bez złego samopoczucia, jakby alergia.
Odpowiedz
No i po tym niby przeziębieniu, śladu już nie ma.

https://onlinelibrary.wiley.com/doi/full.../bjd.15772

o, tu jest ten przypadek niedoboru selenu. Ale już widzę, że coś pokręciłem, pamięć płata mi figle. Przecież tutaj nie ma obłączków nawet na kciukach! I co więcej, wygląda na to, że po uzupełnieniu selenu zaczynają się pojawiać.

Kurde, dobrze, że mnie tknęło i postanowiłem to wyszukać.

Aaaaaa, bo wtedy opierałem się na tym przypadku

https://jamanetwork.com/journals/jamader...le/1845683

z 2014, tamten poprzedni jest z 2017 i widocznie po tym, jak znalazłem pierwszy, drugiego już nie szukałem. Czyli dobrze pamiętałem.
Odpowiedz
Jeszcze raz, krok po kroku

https://zdrowiej.vegie.pl/showthread.php...97#pid6597

25 lipca, zanik objawu Terry'ego. I to chyba najważniejsze, bo ten objaw znika i pojawia się bardzo szybko, w przeciwieństwie do obłączków, które rosną długo i powoli.

w ten sam dzień jadłem miłorząb. Kurcze, miłorząb bardzo szybko, wręcz błyskawicznie może zwiększyć ukrwienie i właśnie zlikwidować objaw Terry'ego.

I... może to było to? Może obłączki calutki czas miałem tej samej wielkości, bo tego nie da się sprawdzić, starczy że skórka się lekko cofnie i optycznie wyglądają na większe, a ta chwilowa poprawa objawu Terry'ego, którą zauważyłem, to efekt miłorzębu?

Ale dużo wskazuje na to, że w okresie od powiedzmy 20 lipca do 5 sierpnia delikatnie rosły.

(ale mam dziury w pamięci, w tamtym okresie pisałem, że w czasie wycieczki z kumplem totalnie rozwaliłem sobie kolano podchodząc pod górkę, myślę, myślę i za cholerę nie mogę sobie przypomnieć, z kim i gdzie wtedy byłem, co gorsza ani w telefonie, ani na fb nie mam żadnych wiadomości z 27 lipca)

(a, mam, było schowane na fb w konwersacji grupowej)

24 lipca, piszę o poprawie w pamięci i o odczuciu lekkości ruchu

No stanowczo wtedy coś było na plus! COŚ zrobiłem przed 24 lipca, co dało w efekcie poprawę pamięci, zmniejszyło niemal do zera objaw Terry'ego, a potem lekko powiększyło obłączki.

(oczywiście jest opcja, że nic nie zrobiłem, a poprawa to efekt jakieś zmiany w organizmie niezależnej od supli, no ale trzymam się oceny tego, co zrobiłem)

24 lipca pisałem o dużych dawkach betainy i kwasu foliowego, co wprowadziło mnie na granicę ciężkiej nerwicy, z powodu stanów lękowych. Brałem też wtedy na pewno dużo B12, chociaż o tym nie napisałem.

21 lipca - piszę, że zjazdy po żelazie to zapewne efekt wyssania z organizmu kwasu foliowego, podałem przykłady ludzi z reddita, którzy mieli po żelazie takie coś i właśnie kwas foliowy postawił ich na nogi. Zacząłem brać go w dużych dawkach.

Przed 21 lipca miałem też fatalne samopoczucie po większych dawkach żelaza, dlatego zresztą szukałem sposobu na jego poprawę.

O właśnie, fatalne samopoczucie... to mogło nie mieć nic wspólnego z suplami, tylko z jakimś cyklem w organizmie, są takie związane np z hormonami, przez miesiąc jest coraz gorzej, potem coraz lepiej, jak idzie w drugą stronę i tak w kółko.

Też 21 lipca brałem cysteinę.

też 21 - przestałem brać cynk, a brałem go w dużych dawkach

20 - pisałem sporo o omega 6, pewnie wtedy też brałem

19 - tak, brałem bardzo dużo omega 6

17 lipca

mega rozpiska której przez jakiś czas bardzo mocno się trzymałem

"Wolne rodniki:

- witamina C, 0,5 do 1 grama
- witamina E, 1 tabletka tokovit 370
- NAC, kilka razy dziennie po 1 gram
- karnityna, kreatyna, tauryna, raz dziennie porcja
- melatonina
- AOL (AAKG plus parę dodatków, to to co niby przedłuża młodość)
- kurkumina

przekopię jeszcze szafę, bardzo by się przydała luteina z zeaksantyną, to za grosze kiedyś kupiłem, luteina w dawce 20 mg obniżała poziom MDA o połowę. Jak w szafie nie znajdę, to to zamówię, bo tak czy tak jest w miarę korzystne dla zdrowia, a kosztuje grosze, przy dawce 20 mg dziennie wystarczy brać tabletkę co drugi dzień, wychodzi 7 zł miesięcznie

Jelita:

- błonnik z babki jajowatej, kilka łyżeczek
- maślan sodu, parę tabletek
- glutamina, kilka do kilkunastu gramów
- chondroityna
- glukozamina

Dodatkowo

- co drugi dzień żelazo
- co drugi dzień małe dawki miedzi"

Jeśli to suple doprowadziły do poprawy, jest w zasadzie tylko kilka możliwości

1. kwas foliowy i betaina, jutro dorzucę betainę w dużej dawce do kwasu foliowego i zobaczę, czy coś da
2. duże dawki omega 6, bardzo wątpliwe, bo sezam niewiele pomagał
3. coś z tej listy wyżej

Pierwszy punkt właśnie testuję, drugi odpada. Z listą jest problem, bo jest długa. I drogo by wyszło, jakby wszystko próbować, zresztą nie ma opcji, żebym wytrzymał to wszystko.

ALE

Właśnie w tej chwili eliminuję z listy walkę z wolnymi rodnikami, co efektywnie skróci ją o połowę. Żelazo i miedź też można wywalić poza plan.

Zostają jelita, najbardziej kłopotliwy zestaw, bo zawiera kilkanaście łyżek glutaminy czy kilka łyżek lepijącego się jak smoła błonnika, oraz, uwaga uwaga

Melatonina!

Ta sama melatonina, którą brałem w 2020 i którą podejrzewałem o to, że mi naprawiła wtedy obłączki. Ta sama, która w polskich badaniach wykazała efekt obniżający MDA kilka czy nawet kilkadziesiąt razy silniejszy, niż klasyczne antyoksydanty. Ta sama, która silnie wpływa na komórki tworzące keratynę. A także ta sama, która całkowicie cofała niektóre uszkodzenia wywołane nadczynnością tarczycy.

Jezu, muszę w końcu te badania tarczycy zrobić...

A wracając do MDA, polskie wyniki są wręcz niewiarygodne, ale tu u szczurów też wyszło całkiem ładnie

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/9933727/

1.6 vs 4.9

Inne badania nie potwierdzają aż tak silnego efektu.

Melatonina regulowała też przepływ krwi, wpływając na zwężanie i rozszerzanie drobnych naczyń krwionośnych.

Zdaje się, że ją testowałem jako samodzielny suplement, chyba na początku grudnia 2021, wtedy zamówiłem 300 tabletek które okazały się koszmarnie duże, jako że trzeba było brać aż 5. I chyba też trochę wcześniej, jak miałem resztę tej z 2020. Niby bez efektu, ale ile ja ją wtedy brałem, ile wytrzymałem?

Jak będę następne zamówienie robił, to wezmę tej samej firmy co wtedy, w 2020. To jakieś 6 czy 7 zł kosztuje i będzie jedna wygodna malutka tabletka, a nie 5 wielkich które trzeba rozpuszczać w gębie.

No i jeden zasadniczy problem z melatoniną, zacząłem ją brać 26 czerwca, więc niemal na pewno przerwałem jakoś krótko potem, znowu pewnie zacząłem później, skoro o niej pisałem, ale kiedy konkretnie?
Odpowiedz
Ja mam wrażenie, że głównie suplementacja wapnia się zgrała z poprawą.
Odpowiedz
No nie bardzo, bo nie brałem go w tamtym okresie. Za to wielokrotnie testowałem go jako samodzielny suplement.
Odpowiedz
Nie no, dziesiątki opisów w internecie, że obłączki rosną po B12, u mnie kiedyś na pewno urosły po tym, jak zrobiłem zastrzyk z B12, w lipcu rosły po dużych dawkach B12, kwasu foliowego i betainy.

To na pewno ma związek. Związek, ale nie jest jedyną przyczyną, bo są opisy skrajnego niedoboru B12 ze zdjęciami paznokci, gdzie obłączki są piękne i duże. Niedobór był tak potężny, że doszło do zmian, zdaje się, że palce zrobiły się czarne czy coś takiego. Jest też bardzo wiele opisów na forach i blogach, gdy to nie pomagało. No i sam zestaw do metylacji niewiele mi dawał, to z czym się musiało połączyć, gdy była poprawa. Żeby metylować, trzeba najpierw mieć co metylować. Ale co? Po prostu żelazo?
Odpowiedz
A może i faktycznie wapń, ale dopiero w połączeniu ze wzmocnieniem procesów metylacji? Może tauryna, w połączeniu z metylatorami? Albo karnityna?

Rola metylatorów to umożliwienie działania innych rzeczy. Organizm wykorzystuje grupy metylowe, by kontrolować przebieg procesów, aktywować i deaktywować geny.

Ale za cholerę nie wydaje się to wiarygodne, nie ma opcji, żeby tyle lat coś było nie tak, żeby przez ten czas się to nie wyrównało samo z siebie, po którymś uzupełnieniu B12 i spółki.

No i jest opcja, że betaina zadziałała inaczej, regulując florę jelitową. To właśnie był mechanizm jej działania u tych myszy, którym po betainie zmienił się na plus charakter.
Odpowiedz
Szukam związku tauryny z metylacją, niewiele jest

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/31450076/

współpracują ze sobą, ale tylko w określonych sytuacjach. O tyle mnie to interesuje, że tauryna wykazała działanie lekko cofające zmiany w układzie krążenia prowadzące do objawu Terry'ego w marskości wątroby.

Karnityna już bardziej, bo nawet jest polecana jako wspomaganie odnowienia cyklu metylacji, dużo o niej swego czasu pisali na forum phoenixrising, tam też jeden gość opisał, jak po zestawie supli na metylację odrosły mu obłączki, była tam w składzie między innymi karnityna.

To, co najbardziej mi nie pasuje to fakt, że nawet niewielkie dawki supli, czy wręcz lekka zmiana diety wystarczą do tego, by te wszystkie reakcje zaczęły przebiegać prawidłowo. To nie jest tak, że ktoś miał jakiś czas niedobory i teraz nagle wymaga 20 razy więcej kwasu foliowego niż inni, żeby mu wszystko zaczęło poprawnie funkcjonować.

Ale z drugiej strony, taka depresja, ludzie potrafią to mieć latami. A w badaniach podanie im przez kilka tygodni witamin wystarczyło, by wyzdrowieli, nie wszyscy, ale na tyle duży odsetek, by dawało to do myślenia.

Z innej beczki, niedobór żelaza, gdzie też wymagane są długie, długie miesiące, by to wyleczyć. Dobry przykład to moja ex, która próbuje podnieść sobie ferrytynę już chyba piąty rok. Organizm jakoś nie rzuca się na dostarczane mu, brakujące pierwiastki.

A najlepszy przykład to osteoporoza. Tu nie tylko trzeba wielu, wielu lat by organizm się naprawił, ale trzeba też połączenia kilku czynników. Wapń w diecie, sprawa oczywista. Witamina D3, z supli bądź z opalania się, dieta niewiele tu pomoże, bo mało co w pożywieniu zawiera jej wystarczającą ilość. Do tego ćwiczenia fizyczne z dużym obciążeniem, takim, by wręcz wyginało kość. Jeśli zabraknie tylko jednego z tych trzech czynników, reszta niewiele da albo w ogóle nic.

Może to jakoś tak wygląda, może chcąc np zmienić proporcje aktywności układów współczulnego i przywspółczulnego trzeba jednocześnie mieć odpowiedni poziom wszystkich niezbędnych do tego substancji, a także... ćwiczyć? Stosować relaksację, medytację, w przypadku agorafobii dalsze wycieczki? Może trzeba tak robić przez rok albo i dłużej, by to się utrwaliło i stało drugą naturą naszego mózgu?

Na chłopski rozum, nasz organizm powinien się sam regulować, jak czegoś w diecie brakuje, to po tym, jak się to coś pojawi, błyskawicznie to uzupełniać. Ale dałem wyżej przykłady, gdy taki mechanizm w ogóle nie działa.

I może różne chemie będą tu pomocne, wymuszając przejście w stan "odpoczynku", nawet gdy nie są spełnione inne warunki. Może tak działa piracetam, albo melatonina.

https://www.mdpi.com/1422-0067/23/24/16187

tutaj melatonina została zaproponowana jako terapia stanów lękowych, między innymi z powodu jej regulacji układów współczulnego i przywspółczulnego.

Jeszcze dwa dni i jak nie zaniknie objaw Terry'ego, zaczynam zabawę z piracetamem i dorzucę chyba też wtedy melatoninę.
Odpowiedz
Szukam zdjęć dłoni z CRPS, gdzie są dobrze widoczne paznokcie lewej i prawej. Już kiedyś szukałem, ale może coś nowego się w necie znalazło.

I to jest trochę śmieszne, a trochę dziwne, takich zdjęć nie ma. Przypadłość po prostu stworzona do tego, by sprawdzić hipotezę równowagi współczulnego i przywspółczulnego, bo w jednej ręce następuje porażenie nerwów tylko jednego z tych układów, przez co tylko jedna jest wystawiona na dużo większą aktywność jednego z nich.

Są dwa różne artykuły, gdzie specjaliści zajmujący się higieną dłoni wprost mówią, że w porażonej ręce obłączki znikają. Ale tylko dwa i prawdę mówiąc trochę to wygląda jak pisane przez boty pozycjonujące, a nie przez żadnych specjalistów.

Albo zdjęcie jest robione ziemniakiem, albo na OBU dłoniach nie ma obłączków.

To oczywiście nie jest takie proste, bo są różne rodzaje CRPS, tego schorzenia, jeśli obłączki zależą od układu współczulnego / przywspółczulnego, to pewnie tylko w niektórych typach będą zanikać i tylko po jakimś czasie trwania objawów, a nie od razu. Jest też opcja, że ta równowaga układów zmienia skład krwi (np pompuje jakieś hormony), czyli nie działa lokalnie tylko na jednej ręce.

O, wiem, na reddicie zapytam.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości