11-28-2023, 09:42 AM
11-28-2023, 10:58 AM
To inaczej się robi, powinnaś leżeć całkowicie bez ruchu 10 minut, dopiero wtedy zmierzyć tętno (nie ciśnienie, bo sama sobie go nie zbadasz w ten sposób), wstać i cały czas obserwować tętno, nie raz zmierzyć, tylko patrzeć jak się zmienia z sekundy na sekundę. Zapisać jaka była najniższa wartość gdy leżałaś, jaka była najwyższa po tym, jak wstałaś.
Jesteś pewna, że było aż 15 różnicy w ciśnieniu pomiędzy leżącym a gdy stałaś? I tylko jeden odczyt się zmienił, w sensie tylko rozkurczowe?
No ale tak ogólnie... jak masz tak niskie ciśnienie i pomaga picie wody, to PIJ WIĘCEJ. Może zwyczajnie jesteś odwodniona. Brak wody = mało krwi = nie dopływa gdzie trzeba, mózg niedotleniony i może stąd zawroty głowy.
Jesteś pewna, że było aż 15 różnicy w ciśnieniu pomiędzy leżącym a gdy stałaś? I tylko jeden odczyt się zmienił, w sensie tylko rozkurczowe?
No ale tak ogólnie... jak masz tak niskie ciśnienie i pomaga picie wody, to PIJ WIĘCEJ. Może zwyczajnie jesteś odwodniona. Brak wody = mało krwi = nie dopływa gdzie trzeba, mózg niedotleniony i może stąd zawroty głowy.
11-28-2023, 12:38 PM
No byłam bez ruchu ,porobilam w domu co trzeba położyłam się i nawet dłużej leżałam oczywiście wartość się zmieniała jak leżałam najmniejsza była 95 ,ale dziś się dobrze czuje .Tylko to nie do końca sama woda bo ja piję dużo wody no można tak powiedzieć butelka dziennie ,ale dopiero z odrobiną soli zaczęły być efekty.Tak czy tak bardzo ci dziękuję za pomoc bo gdyby nie ten blog to bym była cieniem człowieka.
11-28-2023, 04:30 PM
A powiedz mi przy tym moim niskim ciśnieniu ta sól z wodą wystarczy czy trzeba jakieś badania zrobić?
I się zasiedziałam i 95/86 i już czuję zimne nogi i ręce i zimno na ciele bardzo nie fajne uczucie ale zawrotów nie ma może dlatego ,że ta sól z wodą piłam.
Nie dziś ale przez ostatnie 10 dni
I się zasiedziałam i 95/86 i już czuję zimne nogi i ręce i zimno na ciele bardzo nie fajne uczucie ale zawrotów nie ma może dlatego ,że ta sól z wodą piłam.
(11-28-2023, 04:30 PM)Joadia2028 napisał(a): [ -> ]A powiedz mi przy tym moim niskim ciśnieniu ta sól z wodą wystarczy czy trzeba jakieś badania zrobić?
I się zasiedziałam i 95/86 i już czuję zimne nogi i ręce i zimno na ciele bardzo nie fajne uczucie ale zawrotów nie ma może dlatego ,że ta sól z wodą piłam.
Nie dziś ale przez ostatnie 10 dni
11-28-2023, 10:44 PM
No jeśli masz niedociśnienie, to coś jest nie tak, jeśli po wstaniu z pozycji leżącej ciśnienie mocno spada, a tętno rośnie, to odpowiedzialna za ten stan jest specyficzna choroba. U zdrowych ludzi po wstaniu ciśnienie jest takie samo. Ale to już u lekarza się diagnozuje, podłączają do aparatury i robią bardzo dokładne badanie tętna i ciśnienia najpierw leżąc, a potem stojąc, tylko tam nie wstajesz sama, jesteś przywiązana do takiego stołu 
Jeśli po piciu wody, z solą czy bez, ciśnienie wróci do normy, to nie ma co chyba badać, tylko trzeba pamiętać, żeby się nie odwadniać. Mógłbym Ci setkę badań polecić, bo może w którymś coś wyjdzie, w końcu niskie ciśnienie towarzyszy setce różnych chorób, ale najprawdopodobniej tylko straciłabyś kasę.

Jeśli po piciu wody, z solą czy bez, ciśnienie wróci do normy, to nie ma co chyba badać, tylko trzeba pamiętać, żeby się nie odwadniać. Mógłbym Ci setkę badań polecić, bo może w którymś coś wyjdzie, w końcu niskie ciśnienie towarzyszy setce różnych chorób, ale najprawdopodobniej tylko straciłabyś kasę.
11-29-2023, 04:11 AM
Aha rozumiem ja mam tak z pozycji siedzącej
.
Nie to nie będę kombinować a wczoraj czytałam ,żeby ciśnienie podnieśc i wyrównać to żeby brać witaminy z grupy b ,B12 i żelazo ,magnez i wapń.Bo ja biorę witaminy z olimp te dla sportowców multiple sport.

Nie to nie będę kombinować a wczoraj czytałam ,żeby ciśnienie podnieśc i wyrównać to żeby brać witaminy z grupy b ,B12 i żelazo ,magnez i wapń.Bo ja biorę witaminy z olimp te dla sportowców multiple sport.
11-29-2023, 05:26 AM
Niskie ciśnienie może mieć 100 różnych przyczyn, czasem to tylko chroniczne odwodnienie, jest naprawdę dużo badań, gdzie wykazano jak bardzo ludziom poprawia się zdrowie, jeśli zmusi się ich do picia pół litra, litra wody dziennie więcej.
03-14-2024, 09:59 AM
Hej wszystkiego dobrego w nowym roku.
Dawno mnie tu nie było ,kiedyś poruszyłam temat o agrofobi i chciała bym spytać czy masz jakieś książki czy strony by się zagłębić w ten temat ?
Wiesz fajnie jest ,że mogę wyjść na spacer do sklepu itd .
Niestety mam jeszcze taki czas ,że żeby się pewnie czuć to muszę wziąsc kogoś ze sobą nie zawsze ale zdarza się .Chciała bym to już sama wszystko robić ale czasem mam momenty że zmuszam się ,żeby wejść do autobusu później jest ok ale najtrudniejszy jest ten moment.Nie wiem czy sobie znów jakiś witamin nie wyplukalam i ten strach i lęk gdy się oddalam,słyszałam że to może być również nisko B12 ale ja się na tym nie znam do końca .W tobie jest moja nadzieja.
To już mnie to tak meczy z 17 lat jak nie lepiej a chciała bym być wolnym człowiekiem
Dawno mnie tu nie było ,kiedyś poruszyłam temat o agrofobi i chciała bym spytać czy masz jakieś książki czy strony by się zagłębić w ten temat ?
Wiesz fajnie jest ,że mogę wyjść na spacer do sklepu itd .
Niestety mam jeszcze taki czas ,że żeby się pewnie czuć to muszę wziąsc kogoś ze sobą nie zawsze ale zdarza się .Chciała bym to już sama wszystko robić ale czasem mam momenty że zmuszam się ,żeby wejść do autobusu później jest ok ale najtrudniejszy jest ten moment.Nie wiem czy sobie znów jakiś witamin nie wyplukalam i ten strach i lęk gdy się oddalam,słyszałam że to może być również nisko B12 ale ja się na tym nie znam do końca .W tobie jest moja nadzieja.
To już mnie to tak meczy z 17 lat jak nie lepiej a chciała bym być wolnym człowiekiem
03-14-2024, 11:25 PM
Agorafobia to 2 rzeczy
1. wszelkiego rodzaju zaburzenia chemii organizmu - niedobory pokarmowe, choroby tarczycy, zatrucia, zaburzenia dopływu krwi do mózgu etc
2. wyuczona reakcja strachu na bodziec podróży, gdy nie ma się kontroli nad tym, czy można tą podróż przerwać, dosłownie jest to strach przed tym, że dostanie się ataku paniki
Z pierwszym punktem nie zrobisz nic nowego, ogólnie, jeśli nie masz ataków lękowych poza chwilą, gdy podróżujesz, to raczej nie masz zaburzonej chemii mózgu.
No i to najważniejsze pytanie, czy masz stany lękowe w innych sytuacjach niż podróżowanie?
Drugi punkt z kolei jest bardzo prosty, ale niestety wymaga czasu i pieniędzy. Trzeba podróżować CODZIENNIE, ewentualnie co drugi dzień. Po jakimś czasie organizm przyzwyczai się do bodźca i przestanie uważać go za coś, co powoduje zagrożenie.
Co więcej, bodźce trzeba stopniować.
Mam ten sam problem, wszystko jest OK, dopóki nie mam wsiąść do autobusu czy pociągu, gdzie będę przez godzinę czy dłużej. U mnie jest o tyle fajnie, że mam pod samym domem linię autobusową, która jest długa na chyba 20 km i przejazd kosztuje 4 zł w jedną stronę. Mam w głowie taki plan, jak sobie z tym radzić i u Ciebie powinno to wyglądać podobnie:
- 20-30 razy jazda autobusem 10-15 przystanków, gdzie jest ładny park krajobrazowy
- 15-20 razy jazda autobusem 20 przystanków, gdzie jest w miarę przyjemny las
- 10-15 razy jazda na stawy, to jakieś 23 przystanki
- 10-15 razy jazda na drugie stawy, 27 przystanków?
- 10-15 razy jazda na koniec linii, do dużego parku krajobrazowego
60-80 razy, czyli 120-160 biletów plus czas, którego zbierze się całkiem dużo godzin. Kosztowna sprawa, finansowo i czasowo. U Ciebie zapewne wypadałoby zacząć od mniejszych odległości, ale co jest istotne, żeby robić to CODZIENNIE i żeby powtarzać tyle razy, aż całkowicie przestaniesz bać się danego bodźca. Wtedy przechodzisz do bodźca nieco trudniejszego, znowu powtarzasz, aż całkowicie przestaniesz się bać, potem jeszcze trudniejszy... i tak dalej.
1. wszelkiego rodzaju zaburzenia chemii organizmu - niedobory pokarmowe, choroby tarczycy, zatrucia, zaburzenia dopływu krwi do mózgu etc
2. wyuczona reakcja strachu na bodziec podróży, gdy nie ma się kontroli nad tym, czy można tą podróż przerwać, dosłownie jest to strach przed tym, że dostanie się ataku paniki
Z pierwszym punktem nie zrobisz nic nowego, ogólnie, jeśli nie masz ataków lękowych poza chwilą, gdy podróżujesz, to raczej nie masz zaburzonej chemii mózgu.
No i to najważniejsze pytanie, czy masz stany lękowe w innych sytuacjach niż podróżowanie?
Drugi punkt z kolei jest bardzo prosty, ale niestety wymaga czasu i pieniędzy. Trzeba podróżować CODZIENNIE, ewentualnie co drugi dzień. Po jakimś czasie organizm przyzwyczai się do bodźca i przestanie uważać go za coś, co powoduje zagrożenie.
Co więcej, bodźce trzeba stopniować.
Mam ten sam problem, wszystko jest OK, dopóki nie mam wsiąść do autobusu czy pociągu, gdzie będę przez godzinę czy dłużej. U mnie jest o tyle fajnie, że mam pod samym domem linię autobusową, która jest długa na chyba 20 km i przejazd kosztuje 4 zł w jedną stronę. Mam w głowie taki plan, jak sobie z tym radzić i u Ciebie powinno to wyglądać podobnie:
- 20-30 razy jazda autobusem 10-15 przystanków, gdzie jest ładny park krajobrazowy
- 15-20 razy jazda autobusem 20 przystanków, gdzie jest w miarę przyjemny las
- 10-15 razy jazda na stawy, to jakieś 23 przystanki
- 10-15 razy jazda na drugie stawy, 27 przystanków?
- 10-15 razy jazda na koniec linii, do dużego parku krajobrazowego
60-80 razy, czyli 120-160 biletów plus czas, którego zbierze się całkiem dużo godzin. Kosztowna sprawa, finansowo i czasowo. U Ciebie zapewne wypadałoby zacząć od mniejszych odległości, ale co jest istotne, żeby robić to CODZIENNIE i żeby powtarzać tyle razy, aż całkowicie przestaniesz bać się danego bodźca. Wtedy przechodzisz do bodźca nieco trudniejszego, znowu powtarzasz, aż całkowicie przestaniesz się bać, potem jeszcze trudniejszy... i tak dalej.
03-16-2024, 07:43 AM
Hej i to jest strzał w dziesiątkę
.
Ja jeżdżę autobusem od 2 lat ale to ile przystanków zrobię zależy od samopoczucia i niestety nie robię tego codziennie jak ,któreś dziecko jest chore to jest nawet przerwa miesięczna a czasem tylko tydzień i pewnie organizm na nowo walczy
.
Ostatnio zaczęłam jeździć autobusem po całym mieście ale zauważyłam ,że nie ważne ile przejadę czy coś zrobię to jestem bez sil tak jakby energię ze mnie wysssal. Nie wiem czy to nie jakieś wypalenie bo ciągle jestem w stresowych sytuacjach ,mój syn jest w wieku buntowniczym i czasem przejście z przedszkola do domu jest wielkim wyzwaniem .

Ja jeżdżę autobusem od 2 lat ale to ile przystanków zrobię zależy od samopoczucia i niestety nie robię tego codziennie jak ,któreś dziecko jest chore to jest nawet przerwa miesięczna a czasem tylko tydzień i pewnie organizm na nowo walczy

Ostatnio zaczęłam jeździć autobusem po całym mieście ale zauważyłam ,że nie ważne ile przejadę czy coś zrobię to jestem bez sil tak jakby energię ze mnie wysssal. Nie wiem czy to nie jakieś wypalenie bo ciągle jestem w stresowych sytuacjach ,mój syn jest w wieku buntowniczym i czasem przejście z przedszkola do domu jest wielkim wyzwaniem .